Przemysław Saleta, były polski kickbokser oraz pięściarz, udzielił wywiadu portalowi interia.pl. W trakcie rozmowy poruszono kwestie związane z obecną sytuacją polityczną w Polsce.
Saleta przyznał, że nie wyobraża sobie, by mógł nie przejmować się tym, co dzieje się w Polsce. Jego zdaniem polityka, którą uprawa Prawo i Sprawiedliwość coraz bardziej przypomina działania komunistów. Pamiętam końcówkę komunizmu i narrację władz, rzecznika Jerzego Urbana i mediów. Gdy teraz patrzę i słucham tego, co się dzieje, to po prostu nie mogę uwierzyć, bo doświadczam swoistego deja vu. Jeśli słyszę słowa ministra Błaszczaka, który mówi, że korzystając z pięknej pogody spacerowicze spotkali się na Krakowskim Przedmieściu, to nie wiem, czy się śmiać, czy płakać. Patrząc po sondażach mam wrażenie, że większość ludzi myśli, że obecne zmiany ich nie dotyczą, ale są w wielkim błędzie – powiedział.
Były pięściarz uważa, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że w chwili obecnej policja, wojsko, prokuratura oraz sądy, są zarządzane przez jedną grupę ludzi. Wobec tego ktokolwiek, kto będzie miał inne zdanie, zostanie rozdeptany na mocy prawa. Ręczny wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, a jest już mowa także o Komisji Wyborczej, niesie straszliwe konsekwencje – ocenia.
Zdaniem Salety wszystko pozostaje w rękach Unii Europejskiej, która będzie musiała pójść na ostrą konfrontację z PiS. Inaczej partia rządząca się nie cofnie. Z tej racji, że narobili już takiego bałaganu, a po drodze popełnili tyle przestępstw, że zostaną z tego rozliczeni. W tym sensie oddanie władzy i rezygnacja byłaby z ich strony głupotą. Myślę, że protesty mają swoje znaczenie, bo coraz więcej ludzi wyraża głośny sprzeciw. Natomiast boję się, że może skończyć się jakąś konfrontacją i to wcale nie pokojową – oświadczył.
Sportowiec krytykuje również działania partii opozycyjnych. Uważa, że politycy tych ugrupowań zmarnowali ostatnie dwa lata, a dziś próbują podłączać się pod oddolnie organizowane manifestacje, które są wyrazem buntu społeczeństwa. Saleta podkreślił jednak, że wolałby, żeby rządził ktokolwiek, byleby nie był to PiS. Każdy ma na swoim koncie afery, z PiS-em włącznie, ale zawsze mówiłem, że wolę cwaniaków, czy złodziei niż oszołomów. Ci pierwsi są przynajmniej bardziej przewidywalni, a drudzy są zdolni do każdego, nawet najbardziej irracjonalnego czynu – oświadczył.
Cały wywiad TUTAJ.
źródło: interia.pl
Fot. Wikimedia/Piotr Drabik