Uroczyste obchody kolejnej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego odbywają się nie tylko w stolicy. Już w poniedziałek w Bydgoszczy miał miejsce koncert pieśni patriotycznych. Jego organizatorem był wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki. Podczas jego wystąpienia padły mocne słowa.
Dziś obchodzimy szczególne święto. Nie jest to obchodzenie klęski, jak chcieliby nieżyczliwi, ale, jak mówił prezydent RP śp. Lech Kaczyński, jest to uczczenie tragicznej i wielkiej daty w historii Polski. – mówił Kownacki.
Wiceminister przekonywał, że główną przyczyną wybuchu Powstania była chęć Polaków do życia w wolnej i niepodległej ojczyźnie. Dziś, gdy niektórzy zadają pytanie, czy było warto, czy można było powstrzymać to powstanie, odpowiedź może być jedna: nie, nie można i wbrew temu, jak wielką ofiarę krwi ponieśliśmy, było warto. – mówił.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Kownacki zwrócił uwagę, że pamięć o walce Powstańców znacznie przyczyniła się do niepodległościowych dążeń Polaków w okresie PRL, ale nie zabrakło smutnej konstatacji. Nie boję się powiedzieć, że to pamięć tamtego wydarzenia współtworzyła „Solidarność”, i smutne jest to, że III Rzeczpospolita u swojego zarania zapominała o tych, którzy walczyli i jakby się ich wstydziła. – stwierdził.
Najmocniejsze słowa padły jednak we fragmentach wystąpienia, które wiceminister poświęcił niemieckim okupantom. Zauważył, że wielu niemieckich żołnierzy po dokonaniu okrutnych zbrodni na Polakach wróciło do swoich domów „jakby nic się nie wydarzyło”. Dziś dzieci i wnuki tych zwyrodnialców pouczają nas, co to jest demokracja. A powinni zamilknąć – podsumował.
Źródło: wpolityce.pl
Fot.: Wikimedia/Grycuk