Wrocław i gmina Kobierzyce doprowadziły do sytuacji tak absurdalnej, że nie chce się wierzyć w jej prawdziwość. Jednak efekt podjętych przez urzędników decyzji widać gołym okiem. Na granicy pomiędzy miastem, a gminą są dwie równoległe drogi, przedzielone wąskim pasem zieleni i słupkami. O sprawie poinformował TVN24 w programie „Polska i Świat”.
„Oczywiście, można było wykonać jedną wspólną drogę, natomiast nie było ani propozycji ze strony miasta w tej kwestii, ani nie było takiej zgody przy naszych próbach połączenia chociaż tej naszej drogi jakimś skrzyżowaniem” – powiedział kierownik referatu dróg transportu Gminy Kobierzyce Piotr Ligas w rozmowie z TVN24.
Co na to Wrocław? Okazuje się, że miasto wystąpiło do Kobierzyc z propozycją w tej sprawie. Gmina miała sfinansować w części wspólną drogę, jednak nie wyrażono zgody na takie rozwiązanie. Jak mówi urzędniczka z Wydziału Infrastruktury w Urzędzie Miasta we Wrocławiu, powodem były kwestie finansowe.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Ostatecznie urzędnicy obu stron, realizując plan, doprowadzili do zbudowania dwóch równoległy dróg. Sytuacja jest jeszcze bardziej zadziwiająca, kiedy przyjrzymy się zdjęciom z materiału. Można wówczas dostrzec jak wąski jest pas, którym oddzielono dwie drogi.
Najbardziej kłopotliwym dla mieszkańców elementem tej osobliwej infrastruktury są słupki odgradzające od siebie ulice. Dla wielu osób oznaczają one znaczne wydłużenie drogi do domu. Jedna z zapytanych przez reportera osób podsumowała to krótko: „Absurdów w tej okolicy nie brakuje”.
Kiedy wydaje się, że nic nie jest już w stanie przewyższyć opisanej sytuacji, dochodzi jeszcze wypowiedź urzędniczki. Nie ukrywa ona zadowolenia, że droga jest rzadko używana…
„Kiedy ulica Obrońców Poczty Gdańskiej jest ulicą o ruchu uspokojonym, gdzie nie mogą jeździć tamtędy ciężarówki i nie ma ruchu tranzytowego, jest to korzystne” – stwierdziła w rozmowie z reporterem TVN24 urzędniczka.
Materiał telewizyjny i dokładny opis sytuacji znajdą Państwo pod tym adresem: Na prawo miasto, na lewo gmina, a pośrodku dwie drogi. Bo urzędnicy się nie dogadali