Janusz Korwin-Mikke, lider partii Wolność, opublikował w serwisie Facebook wpis, w którym domaga się likwidacji popularnego środka transportu, jakim są pociągi. Jego zdaniem kolej jest zabytkowa, a jej rolę z powodzeniem mogą przejąć samochody.
200 lat temu ludzie byli bardzo przywiązani do koni – i pomysł zastąpienia pięknego omnibusu dyszącą i sapiącą lokomotywą budził niechęć, a nawet przerażenie. Gdyby przeprowadzono d***kratyczne głosowanie nad tym, czy zastąpić omnibusy pociągami uzyskano by 95% głosów na „NIE:”. Na szczęście kilku prywatnych przedsiębiorców, nie pytając o zgodę Większości, wybudowało linie kolejowe, zamówiło u śp.Jerzego Stephensona parowozy – i jakoś to ruszyło. A omnibusy? Nie minęło pół wieku, a „gdzieś znikły”. Tymczasem od wynalezienia samochodu minęło już ponad 100 lat – a koleje nadal istnieją!!! Co więcej: poszczególne rządy topią ogromne pieniądze w sztuczne podtrzymywanie tego zabytkowego środka transportu – pisze JKM w swoim obszernym wpisie.
Zamiast czterech pociągów z Zakopanego do Warszawy przez Kraków, zatłoczonych przez klnących na czym świat stoi podróżnych, można było ich przewieźć 300 autobusami. Ludzie zamiast dopasowywać się do rozkładu jazdy mieliby autobus średnio co kwadrans przez całą dobę (oczywiście: prywatni przewoźnicy dopasowaliby się do konkretnych potrzeb) – ale to detal – dodaje.
Gdyby tor kolejowy do Zakopca przerobić na szosę (jeszcze odzyskując część pieniędzy – ze sprzedaży dobrego tłucznia, szyn i podkładów frajerom, którzy nadal budują koleje…), to te 300 autobusów jechałoby w średniej odległości 300 metrów od siebie – co oznacza, że między każdą parą zmieściłoby się 50 samochodów. Co daje 15.000 samochodów – plus drugie tyle, które drugim pasem wyprzedzałyby tamte!! A ponadto obecna „zakopianka” stałaby się jedno-kierunkowa – i zniknęłyby koszmarne zatory i korki – podkreśla.
Lider partii Wolność uważa, że nikt nie bierze tego pomysłu pod uwagę, ponieważ… żyjemy w demokracji. Jego zdaniem polityk, który oświadczyłby, że chce zlikwidować kolej natychmiast straci sporą część głosów od ludzi, którzy do tego środka transportu przywykli. Całkiem jak ten Francuz, który biadolił, że Paryż umrze z z braku owsa dla koni – i niemożności wywożenia końskich kup. Nawet obliczył, kiedy to nastąpi: w 1960 – zauważa.
Póki więc trwa d***kracja i socjalizm, będziemy tłoczyć się w dyliżans… pardon: wagonach – i dopłacać do tego w podatkach ten miliard rocznie… – kończy.
źródło: Facebook
Fot. Cezary Bronszkowski/wMeritum.pl