Huragan Irma przyniósł ze sobą śmiertelne żniwo zarówno na wyspach jak i na samym wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie media podały, że pięciu podopiecznych domu opieki na Florydzie zmarło na skutek braku prądu, a dokładniej klimatyzacji.
Do całego zdarzenia doszło w Hollywood – miasta pomiędzy Miami a Fort Lauderale na Florydzie. W momencie uderzenia tam huraganu Irma, panował na tym terenie upał. Najniższa zanotowana temperatura wyniosła aż 26 stopni Celsjusza. Na skutek braku prądu nie działała między innymi klimatyzacja i służby rozpoczęły ewakuację tamtejszego Centrum Rehabilitacji.
Niestety nie wszystkich udało się uratować. Ze 120 podopiecznych trzy osoby zginęły w samym ośrodku, a dwie kolejne po przewiezieniu do szpitala. Poinformowała o tym lokalna polityk, Barbara Sharief.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Skutki huraganu Irma jeśli chodzi o brak prądu są katastrofalne. Od energii elektrycznej odcięta jest prawie połowa mieszkańców Florydy, mówi się nawet o 9,5 miliona osób bez prądu. Wiele wskazuje na to, że zanim prąd zostanie im przywrócony, może minąć nawet dwa tygodnie.