Wygląda na to, że coraz więcej włoskich miast ma ogromne problemy z imigrantami. Doszło już do tego, że burmistrz wyspy Lampedusa, Salvatore Martello, zaapelował do włoskich władz z prośbą o interwencję.
Burmistrz włoskiej wyspy Lampedusa, Salvatore Martello zaapelował o zamknięcie ośrodka rejestracji i pobytu dla imigrantów, który, jego zdaniem, niczemu nie służy. W rozmowie z agencją ANSA zwrócił się z prośbą o to do włoskiego ministerstwa spraw wewnętrznych zaznaczając, że wyspa jest w tragicznej sytuacji. – Groźby, molestowanie, kradzieże. Lampedusa jest na skraju zapaści – powiedział.
Salvatore Martello zwrócił uwagę przede wszystkim na trudną sytuację w barach na wyspie, które zdominowane są przez Tunezyjczyków. – Bary są pełne Tunezyjczyków, którzy upijają się i molestują kobiety. Dostaję dziesiątki wiadomości od przestraszonych turystów, hotelarzy, sklepikarzy, restauratorów, którzy codziennie zmagają się z problemami i już nie wytrzymują. Choć ośrodek jest pilnowany przez policję, karabinierów i Gwardię Finansową, Tunezyjczycy wchodzą i wychodzą z niego, kiedy chcą. Żyją na ulicach. Proszę o interwencję ministra spraw wewnętrznych – powiedział.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Ciekawostką pozostaje fakt, że burmistrz Lampedusy wywodzi się z centrolewicy, która niejednokrotnie wypowiadała się za przyjmowaniem do Włoch imigrantów. Wygląda jednak na to, że sytuacja mocno zweryfikowała te poglądy.
Martello dodał nawet, że wielu spośród imigrantów powinno trafić do więzienia. – Turyści są nękani. Nie można zapanować nad tą sytuacją. Sprawcy tych czynów to przestępcy, którzy muszą trafić do więzienia – powiedział.