Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, postanowiła odpowiedzieć na doniesienia o zajęciu jej prywatnego rachunku bankowego. W krótkim wpisie poinformowała, ze tego rodzaju działania stanowią przykład bezprawia. Jednocześnie opublikowała dwie fotografie pism, którymi potwierdza swoją narrację: grzywny zostały nałożone na organ, a nie na nią. Stanowisko to potwierdziła w rozmowie z TVN24.
„Przyjdzie taki moment, że te pieniądze będą musiały wrócić na moje konto. Zapewne z odsetkami. Jestem cierpliwa” – powiedziała w rozmowie z TVN24 prezydent Warszawy, komentując w ten sposób doniesienia o zajęciu na jej prywatnym koncie 12 tys. zł przez Urząd Skarbowy. Polityk stwierdziła, że akcja ma charakter polityczny, a PiS chce nią zasłonić aferę billboardową.
Zajmowanie rachunku w związku z grzywną, której zaskarżenia nie rozpatrzył jeszcze sąd, to nie „skuteczność” – to bezprawie. #PRLbis pic.twitter.com/ZxMaUK01Ii
Czytaj także: Szef komisji weryfikacyjnej komentuje zachowanie prezydent Warszawy. „Byłem przekonany, że nam podziękuje” [WIDEO]
— Hanna Gronkiewicz (@hannagw) 21 września 2017
Zajmowanie rachunku w związku z grzywną, której zaskarżenia nie rozpatrzył jeszcze sąd, to nie „skuteczność” – to bezprawie – napisała Hanna Gronkiewicz-Waltz. W swoim wpisie opublikowała dwie fotografie. Pierwsza z nich odwołuje się do argumentacji prezydent Warszawy z początku sierpnia.
Hanna Gronkiewicz-Waltz wskazywała wówczas, że grzywny, które nakłada na nią komisja weryfikacyjna w rzeczywistości obciążają urząd. Jest to ujęte wprost w jednym z fragmentów postanowienia, które polityk PO zaznaczyła:
„Komisja ds. usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich(…)postanawia(…)uznać, że strona – Prezydent m.st. Warszawy nie stawiła się na rozprawę w dniu 29 czerwca 2017 r. bez uzasadnionej przyczyny i ukarać ją grzywną w wysokości 3000 zł.”
Z taką argumentacją nie zgadzał się przewodniczący komisji Patryk Jaki, który przekonywał, że w dokumencie chodzi o Hannę Gronkiewicz-Waltz. Podobnego zdania był Sebastian Kaleta z komisji.
„Chęć obciążenia podatników odpowiedzialnością za osobiste zaniedbania jest skandaliczne, ponieważ to prezydent odpowiada osobiście za niestawiennictwo” – powiedział.
Na drugim zdjęciu widać fragment pisma, w którym zaznaczono wniosek o „niepodejmowanie czynności egzekucyjnych do czasu prawomocnego rozpoznania wniosku o wstrzymanie wykonalności postanowienia z 29 czerwca 2017 r.”
Ma być to dowodem na to, że sprawa zaskarżenia jest jeszcze w toku. Prezydent Warszawy zauważa, że dopóki nie zostanie rozpatrzona, nie powinno dochodzić do egzekwowania jakichkolwiek należności. W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Warszawie, Bartosz Milczarczyk.
„Po pierwsze, grzywny zostały założone na prezydenta miasta czyli na organ. Po drugie, od wszystkich tych decyzji dotyczących grzywien prezydent miasta się odwołał i póki nie ma rozstrzygnięcia sądowego to nie ma podstawy, by takie działania podejmować. W związku z tym jest to sytuacja absolutnie nieakceptowalna” – powiedział w rozmowie z wawalove.pl.