Do dramatycznej sytuacji doszło podczas Maratonu Warszawskiego. Biegaczka z Kenii, Recho Kosgei, na 800 metrów przed metą upadła na asfalt i nie była w stanie się podnieść. Próbowała kilkukrotnie, jednak jej wyczerpany organizm odmówił posłuszeństwa.
Kosgei była jedną z najlepszych biegaczek uczestniczących w niedzielnym Maratonie Warszawskim. Kenijka zwycięstwo miała w kieszeni. Na 800 metrów przed metą była pierwsza, a pozostałe zawodniczki miała daleko za plecami. Nawet spiker zachęcał do tego, by zgromadzona publiczność zaczęła skandować jej nazwisko.
W tym momencie rozpoczął się dramat. Kosgei w jednej chwili zaczęła chwiać się na nogach, po czym upadła. Sił starczyło jej tylko na to, by przykucnąć. Wycieńczona kobieta wiła się na ulicy próbując jeszcze raz się dźwignąć. Bezskutecznie.
Po pewnym czasie zatrzymał się przy niej jeden z biegaczy (mężczyzna nie rywalizował z Kosgei, w Maratonie prowadzona jest osobna klasyfikacja kobiet i mężczyzn), który próbował ją podnieść. Nogi Kenijki były jednak jak z waty i choć próbowała, to nie była w stanie kontynuować biegu. Co ciekawe, minęła ją również kobieta, która nawet nie spojrzała na swoją rywalkę. Niewzruszona pobiegła w stronę mety.
Kosgei, po dwóch minutach spędzonych w pozycji leżącej, została podniesiona przez pomoc medyczną. Do linii mety podwieziono ją karetką, którą przekroczyła boso. Otrzymała ogromną owację od publiczności.
źródło, fot: YouTube/Normekk