VfL Wolfsburg uczcił pamięć Krzysztofa Nowaka, polskiego piłkarza, który po długiej i ciężkiej chorobie zmarł 26 maja 2005 roku. Były reprezentant naszego kraju był jednym z czołowych piłkarzy tego klubu.
Gdyby żył wczoraj obchodziłby swoje 42. urodziny. Krzysztof Nowak, bo o nim mowa, odszedł od nas zdecydowanie za wcześniej. 26 maja 2005 roku gruchnęła wiadomość, że były reprezentant Polski zmarł po długiej i ciężkiej chorobie. Rozgrywający VfL cierpiał na chorobę układu nerwowego ALS.
Polak dowiedział się o niej właśnie w Wolfsburgu, do którego trafił po dwuletniej przygodzie w Brazylii, gdzie wraz z Mariuszem Piekarskim reprezentował barwy Altetico Parananse Kurytyba. W niemieckim klubie również spotkał rodaków. Szatnię dzielili z nim Andrzej Juskowiak i Waldemar Kryger.
Czytaj także: Jak Brygada Łupaszki stała się Brygadą Śmierci?
W 2001 roku zdiagnozowano u niego ALS, chorobę układu nerwowego objawiającą się zwiotczeniem i stopniowym zanikiem mięśni. Nowak podjął nierówną walkę, jednak podejmowane próby leczenia w Niemczech, Holandii i USA nie przyniosły skutku Pod koniec życia poruszał się na wózku inwalidzkim.
Ogromnym wsparciem w chorobie był dla Nowaka jego klub. Władze VfL założyły fundację jego imienia zajmującą się pomocą choremu oraz problematyką choroby ALS. Organizowano również zbiórki pieniędzy na leczenie piłkarza.
W 2003 roku zawodnik oficjalnie zakończył karierę sportową. W pożegnalnym meczu zmierzyły się ze sobą ekipy VfL oraz Bayernu Monachium. Nowak ze łzami w oczach cały mecz obejrzał z wózka inwalidzkiego ustawionego za linią boczną boiska.
26 maja 2005 roku Nowak zmarł. Pochowano go na Cmentarzu Leśnym w Wolfsburgu.
Polak cieszy się w VfL Wolfsburg wyjątkową estymą. Wszystko ze względu na swoje nieprzeciętnie umiejętności piłkarskie. Polak był bowiem rozgrywającym w typowo brazylijskim stylu. Nienaganna technika, kiwka i precyzyjny strzał. On to wszystko miał.
Kibice klubu, w barwach którego Nowak rozegrał 83 mecze, pamiętają o nim przed każdym meczem. Oto fragment reportażu portalu Weszlo.com nt. kultywowania pamięci o Nowaku przez Niemców:
29 kwietnia. Mecz VfL Wolfsburg – Bayern Monachium. Może atmosfera trochę piknikowa, może na trybunach nie widać wielkiego fanatyzmu, ale jednak stadion wypełniony po brzegi, bilety wyprzedane już 1,5 tygodnia przed spotkaniem, całe miasto żyje tylko tym meczem. Obie jedenastki za chwilę mają pojawić się na murawie, gdy spiker wyczytuje skład gospodarzy.
– Z numerem czternastym Kuba… – zagaja publikę, jakby wywoływał boksera na ring.
– Błaszczykowski!!! – następuje gromka odpowiedź.
– Luiz…
– Gustavo!!!
– Mario…
– Gomez!!!
– I dziesiątka naszych serc, Krzysztof…
– Nowak!!!
To nie żaden wyjątek, to nie miły gest przygotowany na specjalną okazję, to nie postawienie trybun w nowej sytuacji, w której nie wiadomo jak się zachować. Podobizna Krzysztofa Nowaka na telebimie i chóralny okrzyk stadionu powtarzają się regularnie na każdym domowym meczu VfL.
Od dwunastu lat.
27 września piłkarz obchodziłby swoje 42. urodziny. Kibice oraz władze klubu pamiętają o tej dacie. Co roku zarówno w mediach społecznościowych, jak i na stadionie przypominają o urodzinach swojego rozgrywającego o nieprzeciętnych umiejętnościach. Podobnie było i tym razem.
Unsere Nummer 10 der Herzen, Krzysztof Nowak, wäre heute 42 Jahre alt geworden. Happy Birthday, wir sind in Gedanken bei dir, Krzysztof. ? pic.twitter.com/LC3Gc7H42S
— VfL Wolfsburg (@VfL_Wolfsburg) 27 września 2017
źródło: Twitter, Weszlo.com, Wikipedia, wMeritum.pl
Fot. YouTube, Twitter