We wtorek w wielu miejscach Polski odbyły się zgromadzenia organizowane przez środowiska feministyczne. Głównym celem miała być zbiórka podpisów pod projektem ustawy liberalizującym dopuszczalność aborcji. Tymczasem w sieci pojawił się niezbyt długi wpis, który totalnie obnaża hipokryzję organizatorów „czarnych protestów”.
Manifestacje feministek i skrajnej lewicy były organizowane pod hasłem „czarny wtorek”. W wielu miejscach Polski odbyły się niezbyt liczne zgromadzenia, na których nawoływano do liberalizacji przepisów aborcyjnych i wprowadzenia aborcji „na życzenie”. Prowadzono również zbiórkę podpisów pod projektem ustawy zmieniającym prawo w tym zakresie.
Tymczasem w sieci pojawił się wpis autorstwa jednej z internautek, który niezwykle dosadnie wykazał hipokryzję organizatorów całej akcji oraz polityków tzw. „opozycji totalnej”, którzy również chętnie uczestniczyli w „czarnym wtorku”. Internetowy wpis nie jest długi, ale jego trzy zasadnicze punkty trafiają tak celnie, że szybko zyskały ogromną popularność wśród innych użytkowników serwisów społecznościowych.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Ci sami ludzie, którzy za Trybunał Konstytucyjny daliby się pokroić, protestują dziś przeciwko… orzeczeniu TK z 28 maja 1997 roku.
„Obrońcy konstytucji” domagają się aborcji na życzenie, nic sobie nie robiąc z artykułu 38. ustawy, którą jeszcze niedawno wycierali sobie usta.
„Wrażliwcy”, którzy płakali nad ściętym drzewem, aborcję mają za zabieg, a kiełkujące ludzkie życie nazywają tkanką.
Świat oszalał? Na szczęście nie cały. Co nam pozostało? Bardzo pozytywna akcja #kolorowyProtest i nadzieja, że sączący się dziś z nieba deszcz w końcu zmyje z polskich ulic te opary absurdu.
[niezapominajka]
Źródło: niezalezna.pl; fb.com/żelaznedamy
Fot.: Wikimedia