O kuriozalnej sytuacji donosi dziennikarz RMF FM, Mariusz Piekarski. Z gorącą linią rozgłośni radiowej skontaktowali się pasażerowie pociągu InterCity do Berlina, którzy przyznali, iż zostawiono ich na pastwę losu tuż przed niemiecką granicą.
Pasażerowie pociągu InterCity do Berlina o tym, że ich podróż nie będzie kontynuowana dowiedzieli się w Rzepinie, tuż przy polsko-niemieckiej granicy. Okazało się, że bowiem, iż ze względu na szalejący okran Ksawery oraz spowodowane przez niego zniszczenia Niemcy zamknęli swoje trasy kolejowe. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, iż podróżni dowiedzieli się o tym fakcie, gdy dotarli do ostatniej stacji przed wjazdem na teren sąsiadującego z naszym krajem państwa.
Uprzedzono nas za Poznaniem, gdzie już nie było możliwości nigdzie wysiąść. Jadę z dwójką dzieci, w tym syn ma autyzm, nic nie jest organizowane, w zasadzie w Rzepinie nam powiedzieli „radźcie sobie sami” – mówi jedna z pasażerek pociągu.
Czytaj także: Londyn był dla nas wojenną Mekką...[część druga]
W Bydgoszczy wsiadłem do pociągu InterCity Gdynia-Berlin. I nagle w Rzeplinie pociąg zatrzymali i powiedzieli, że pociąg dalej nie jedzie, że Niemcy pociągów nie przyjmują i kazali nam wysiąść. Ja do Rzeplina na przejażdżkę nie jechałem – dodał kolejny.
Pasażerowie byli oburzeni faktem, iż PKP nie zapewniło im komunikacji zastępczej. Część z nich udała się do Niemiec… na własną rękę.
Przedstawiciele spółki tłumaczą, że zaoferowali pasażerom powrót do domu tym samym pociągiem oraz zwrotem pieniędzy wydanych na bilet. Dodają również, że komunikacja zastępcza nie została zorganizowana, ponieważ zgody nie wyrazili Niemcy.
źródło: rmf24.pl
Fot. Wikimedia/Adrian Grycuk