Znany francuski dziennikarz Alexandre Mendel, autor głośnej książki p.t. „Partition” („Podział”) udzielił mocnego wywiadu radiu RMF FM. Głównym tematem był problem z brakiem asymilacji mniejszości muzułmańskiej zamieszkującej francuskie miasta. Nie brakuje bardzo mocnych tez.
Mendel przypomniał słowa byłego prezydenta Hollanda, który przyznał, że we Francji istnieją strefy, które praktycznie odcięły się od wszystkich instytucji państwa. Miał na myśli dzielnice zamieszkiwane przez muzułmanów, którzy nie powstrzymują się nawet przed regularnymi atakami na funkcjonariuszy policji.
Policjanci często nie ośmielają się tam interweniować. Poza tym dostają po prostu rozkazy, by tego nie robić, bo mogłoby to wywołać zamieszki. Kiedy policyjny radiowóz wjeżdża na najniebezpieczniejsze imigranckie przedmieścia obrzucany jest tam od razu, nie tylko kamieniami. Mieszkańcy zrzucają z dachów komunalnych budynków mieszkalnych na policyjne pojazdy wszystko, co mają pod ręką – nawet stare lodówki i mikrofalówki. – opowiada pisarz.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Mendel zwraca uwagę na skandaliczne zachowania mniejszości muzułmańskiej, która w swoich dzielnicach urządza życie zgodnie z prawem szariatu. Powszechna jest dyskryminacja kobiet, którym nie tylko nie wolno ubierać się w europejskie stroje, ale nawet robić zakupów, czy pójść do pracy. Oprócz tego z ostrą krytyką spotyka się wszystko, co jest związane z francuską kulturą. To pewnego rodzaju „antyfrancuski rasizm”. Rasizm wobec zachodniego stylu życia. Imigranci z krajów arabskich, którzy nie chcą przestrzegać islamskiego prawa, są tam nazywani przez rodaków „kolaborantami”. – mówi.
Zdaniem dziennikarza, Francja powinna podjąć bardziej radykalne kroki w celu ochrony własnej tożsamości. Nie odmówił sobie jednak gorzkiej refleksji. Przyszedł na to najwyższy czas! Obawiam się wręcz, ze jest już za późno. Jestem bowiem skrajnym pesymista. Przypuszczam, ze już jest „po ptakach”… – stwierdził.
Pojawił się również wątek polski. W Polsce nie ma zamachów islamskich terrorystów, bo jest dużo mniej imigrantów z krajów muzułmańskich. To fakt, który jest dla mnie tak prosty jak „dwa plus dwa równa się cztery”! Ale kiedy ktoś to mówi we Francji – od razu nazywany jest faszysta. Dzisiaj to, co mówią Polacy powinno być dla nas ostrzeżeniem. Mamy prezydenta, który powinien słuchać Polaków, zamiast ich pouczać. Chciałbym podkreślić, ze w niepokojący sposób rozwija się rodzaj „polonofobii” w lewicowych środowiskach francuskich intelektualistów. Ci ostatni chcą jak zwykle pouczać cały świat, a ostatnio właśnie szczególnie Polaków. Jest im bowiem dużo łatwiej dawać lekcje Polakom, niż islamistom. – podsumował Mendel.
Cała rozmowa dostępna TUTAJ.
Źródło: rmf24.pl
Fot.: flickr.com/ Metropolico.org