Były minister obrony narodowej w rządzie PO-PSL, Tomasz Siemoniak z pewnością nie oczekiwał lekkiej rozmowy idąc do studia Polskiego Radia na rozmowę z Katarzyną Gójską. Jednak pytanie, które usłyszał wywołało niezwykłe zdenerwowanie u polityka, który dotąd słynął raczej z opanowania i umiejętności trzymania nerwów na wodzy.
Dziennikarka postanowiła zapytać Siemoniaka o pewien dokument z 2013 r., na mocy którego Polska mogłaby być zmuszona do „rezygnacji z narodowego potencjału produkcyjnego” w zakresie obronności. Siemoniak początkowo starał się jeszcze zachować powagę.
Polska jest członkiem Unii Europejskiej, Polska uczestniczy w różnych przedsięwzięciach europejskich, przystępowała, przystępuje i będzie pewnie w przyszłości przystępowała do rozmaitych przedsięwzięć. Stawianie tego rodzaju zarzutów jest absolutnie absurdalne. – tłumaczył.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jednak gdy Gójska nie odpuszczała, były minister coraz bardziej tracił panowanie nad nerwami. Dziennikarka odczytała fragment listu intencyjnego dotyczącego omawianych spraw.
Państwa członkowskie uznają, że konsekwencją restrukturyzacji przemysłu obronnego może być konieczność rezygnacji z narodowego potencjału produkcyjnego lub jego części oraz stworzenie międzynarodowych konsorcjów i akceptują wzajemną zależność w tym zakresie. – przeczytała.
Wtedy Siemoniak już na dobre stracił panowanie nad nerwami. Cytuje pani różne robocze dokumenty. Myślę, że nie ma to specjalnie żadnego sensu, przemysł nie został ograniczony, nic się nie wydarzyło. Pani tu wraca do sprawy z 2013 roku, czy nie ma strajku głodowego rezydentów w tym momencie, nie dzieją się żadne inne rzeczy? – mówił oburzony.
Dziennikarka zwróciła uwagę, że sprawa nie dotyczy jedynie 2013 r., ale również lat kolejnych ponieważ dokument był długo procedowany. Proszę, żeby pani tak ze mną nie rozmawiała. Ja rozumiem, że pani przyszła tutaj z „Gazety Polskiej” i że ma określone zadania, ale… – wypalił.
Rozpoczęła się ostra polemika. Panie ministrze, bardzo proszę, żeby pan opanował nerwy. – zaczęła Gójska. Ja nie mam tutaj żadnych nerwów, ja spokojnie wyjaśniam, natomiast pani nie zachowuje się jak dziennikarz radia publicznego. – oburzał się polityk.
Jakie dokumenty podpisał były szef @MON_GOV_PL? .@TomaszSiemoniak puściły nerwy w rozmowie z dziennikarką @RadiowaJedynka. #PO #SygnałyDnia pic.twitter.com/OW73C1lBZy
— Wiadomości PR (@Wiadomosci_PR) 16 października 2017
Źródło: Twitter.com/PolskieRadio; niezalezna.pl
Fot.: Twitter.com/WiadomościPR