Fani „Ucha Prezesa” oglądając ostatni odcinek miniserialu byli o włos od ujrzenia prezydenta w gabinecie naczelnika państwa. Niestety, twórcy postanowili, że na to wydarzenie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, bo choć głowa państwa faktycznie został zaproszony na „audiencję”, to zamiast niego na miejscu zjawił się ktoś zupełnie inny.
W najnowszym odcinku „Ucha Prezesa” prezydent po raz pierwszy zostaje wezwany do gabinetu. Ma to oczywiście związek z jego dwoma wetami oraz napiętą sytuacją panującą w partii. Wcześniej na „rozmowie wychowawczej” zjawiła się pani premier, która po żołnierskiej reprymendzie opuściła pomieszczenie całkowicie rozbita. Następny w kolejce miał być… Adrian, bo tak, z dużą dozą szyderstwa, nazywają w serialu głowę państwa politycy partii rządzącej.
Gdy prezes oraz Mariusz otrzymali informację, iż prezydent przybył do siedziby partii, zacierali ręce z zachwytu. Obecność głowy państwa u prezesa miała bowiem stawiać w lepszej sytuacji ich pozycję negocjacyjną. Jakież było ich zdziwienie, gdy w drzwiach… zjawił się ktoś zupełnie nieoczekiwany. Do gabinetu wszedł bowiem Adrian, ale ten na co dzień reprezentujący Partię Razem. Polityk natychmiast przeszedł do rzeczy.
Te Wasze żałosne billboardy! Jak Wam nie wstyd kraść w biały dzień? – pytał „Drwal”, jak wcześniej nazwał go Mariusz, nawiązując tym samym do akcji promocyjnej związanej z reformą sądownictwa.
To trzeba zobaczyć!
źródło, fot: YouTube/Ucho Prezesa