SK Gaming pokonało Virtus.pro 3:2 (Mirage – 10:16, Inferno – 16:6, Train – 19:16, Cache – 12:16, Cobblestone – 22:18) w meczu finałowym EPICENTER 2017. Dla Brazylijczyków jest to pierwszy triumf w historii w turnieju organizowanym przez rosyjską organizację.
Mirage od samego początku układał się po myśli Virtusów, grających po stronie antyterrorystów. Polacy zdominowali w pierwszych rundach ekipę SK Gaming, uzyskując kilkurundową przewagę. Ekipa „FalleNa” otrząsnęła się dopiero w szóstej rundzie. Wówczas nastąpił mały kryzys Virtus.pro, wskutek czego brazylijska formacja doprowadziła do wyniku 4:5. Polacy jednak odbudowali swoją przewagę i wygrali pierwszą połowę 10:5. Należy podkreślić świetną postawę Filipa „NEO” Kubskiego, który w pierwszej połowie miał fantastyczne statystyki 17/5. „NEO” fantastycznie również rozpoczął drugą połowę, gdy w pistoletówce ustrzelił trzy fragi, dając zwycięstwo. Od pierwszej rundy na fullu SK Gaming zaczęło odrabiać straty. Polacy jednak nie pozwolili sobie na przegranie Mirage i odnieśli zwycięstwo 16:10. Niekwestionowaną gwiazdą pierwszej odsłony był „NEO” z 29 fragami na koncie.
Inferno, wybrane przez polską drużynę, rozpoczęło się nieco gorzej. Nasi gracze przegrali pistoletówkę, ale błyskawicznie odrobili stratę jednego punktu. Żadna z drużyn w początkowej fazie nie potrafiła zdobyć większej przewagi nad rywalem. W ósmej rundzie SK Gaming po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszło dwupunktowe prowadzenie (5:3). Polacy przegrywali do zamiany stron 6:9. W drugiej połowie nasi zawodnicy grali po stronie broniącej. Niestety drugą rundę pistoletową Polacy również przegrali i mieli trudną sytuację na własnej mapie. Brazylijczycy totalnie zdominowali drugą połowę Inferno i wygrali całą mapę 16:6.
Czytaj także: EPICENTER 2017: Virtus.pro w wielkim finale! Polacy zmierzą się z SK Gaming
Polacy odbudowali się na trzeciej mapie. Wygrali pistoletówkę na Trainie i w kolejnych odsłonach kontynuowali dobrą grę. Podobnie jak to było na Mirage, Brazylijczycy z SK Gaming ugrali pierwszą rundę dopiero przy wyniku 6:0 dla Virtus.pro. Nie wybiło to rytmu polską ekipę i nasi gracze wygrywali kolejne rundy, totalnie miażdżąc „FalleNa” i spółkę. Polacy rozgrywali wręcz fenomenalną mapę. Nie dawali najmniejszych szans SK Gaming na Trainie. Nasi gracze wygrali wspaniałą pierwszą połowę 12:3. Niestety Virtusi przegrali pistoletówkę na otwarcie drugiej połowy, czym dali nadzieję zawodnikom z Brazylii na odrobienie strat. Rywale „Złotej Piątki” wykorzystywali tę sytuację i zdobywali coraz więcej rund. Przed 23 rundą, przy wyniku 13:9 VP wzięło przerwę taktyczną. Nie przyniosła ona oczekiwanych skutków i SK Gaming doprowadziło do wyniku 13:14. Kluczową runde ugrał 1 na 3 „snax”i jednocześnie dał punkt mapowy. Virtusi nie zdołali jednak wygrać w regulaminowym okresie i potrzebna była dogrywka. Dodatkowe rundy jednak należały do graczy SK Gaming, którzy wygrali Traina 19:16 i wyszli na prowadzenie w spotkaniu 2:1.
Po dramatycznym Trainie, Virtusi po raz kolejny dobrze rozpoczęli mapę, tym razem wybrane przez siebie Cache. Wygrali pistoletówkę, a następnie wykorzystali słabszy ekwipunek rywala, wychodząc na prowadzenie 3:0. Virtusi pokazali, że również przy pełnym wyposażeniu rywali dają sobie radę i po pięciu odsłonach prowadzili już 5:0 po stronie CT. Niestety po raz kolejny Brazylijczycy zaczęli nabierać wiatr w żagle po zdobytej rundzie i błyskawicznie na tablicy pojawił się wynik 5:3, a po chwili był remis po 5. Po jedenastej rundzie, gdy Virtusi przegrywali jednym punktem, wzięli przerwę taktyczną. Tuż po niej polscy gracze nie zmienili zbytnio przebiegu mapy. Na półmetku Virtus.pro przegrywało z SK Gaming 6:9. Zwycięska pistoletówka wlała nadzieję w serca polskich kibiców. Chwilę później było 9:9 i mapa niemal zaczęła się od nowa. Polacy wrócili do własnego, bardzo dobrego rytmu wygrywania rund. W końcówce Polacy zdobywali coraz większą przewagę i ostatecznie ugrali czwartą mapę wynikiem 16:12.
Decydującą mapą był Cobblestone. Zawodnicy Virtus.pro przegrali niestety trzy pierwsze rundy na Cobblu. Potem jednak ugrali pierwszą rundę na fullu i błyskawicznie doprowadzili do remisu, a chwilę później prowadzili już 4:3. Wówczas Virtusi przeżywali świetny okres, podczas którego zdobyli aż siedem rund z rzędu (7:3). W 12. rundzie swój geniusz potwierdził „NEO”, który zdobył cztery bardzo ważne fragi, które bardzo znacząco przyczyniły się do zwycięstwa w kolejnej rundzie. Polacy wygrali pierwszą połowę 8:7. „NEO” był bohaterem ponownie w pistoletówce otwierającą ostatnią część spotkania. Zdobył w niej cztery fragi, dzięki czemu Virtusi wygrali szalenie ważną rundę. Pozwoliło to naszym graczom objąć czterorundowe prowadzenie (11:7). Po lekkiej zadyszce, Virtus.pro wróciło do wygrywania rund. Końcówka mapy była bardzo emocjonująca. VP miało kilka punktów turniejowych, ale jednak SK Gaming doprowadziło do dogrywki. Nie przyniosła ona jednak rozstrzygnięcia. Pomimo dwóch punktów meczowych Polaków, zakończyła się remisem 18:18 i potrzebna była druga. Tam silniejsi się okazali zawodnicy z Brazylii, którzy wygrali ostatecznie 22:18 i cały mecz 3:2.