Aleksandra Krzos i Piotr Matela podsumowują mecz Chemika Police z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna.
Policzanki pokonały przyjezdne 3:1. W dobrej formie była Monika Bociek, atakująca Muszyny, która w całym spotkaniu zdobyła 26 punktów.
– Trudno mi powiedzieć, dlaczego miałyśmy z nią tyle problemu. Chyba miała przysłowiowy dzień konia, była nie do zatrzymania – z dystansem odpowiada Aleksandra Krzos, MVP niedzielnego pojedynku.
Czytaj także: Katarzyna Zaroślińska-Król: Przewidywano, że wrócę w grudniu
– Mieliśmy problem nie tylko z Moniką, ale też z Mają Savić. Niby wiedzieliśmy, gdzie i w jaki sposób atakują, jednak trudno było nam przełożyć tę wiedzę na boisko. Być może wynikało to z braku koncentracji, być może z nadmiernej nerwowości? Wygrywać przy słabszej postawie też trzeba umieć – zaznacza Piotr Matela, asystent trenera.
W pierwszych dwóch setach rywalizacja rozstrzygała się dopiero po walce na przewagi. Inauguracyjny set zakończył się wynikiem 24:26, drugi 28:26.
– Miałyśmy świadomość, że nie będzie łatwo. Znamy się z dziewczynami z reprezentacji i ligowych parkietów, więc wiedziałyśmy, na co je stać. Muszyna walczyła w obronie, postawiła się, dlatego mecz był zacięty – dodaje Krzos.
Po dziesięciominutowej przerwie przyjezdne obniżyły loty, a Chemik wygrał całe spotkanie 3:1.
– Muszyna po drugim secie trochę pękła, ale wydaje mi się, że to dzięki poprawie naszej gry. Zmobilizowaliśmy się w trakcie przerwy, ruszyliśmy ofensywniej do walki i zmieniliśmy oblicze naszej gry – kończy Matela.