Robert Lewandowski został przesłuchany przez wrocławskich prokuratorów, którzy specjalnie w tym celu przyjechali do Warszawy, gdzie na zgrupowaniu przebywa reprezentacja Polski. Chodzi o zmyśloną zbiórkę pieniężną dla rzekomo chorego chłopca, na którą dał się nabrać piłkarz oraz wielu innych Polaków.
Kilka miesięcy temu na jednym z portali internetowych, będącym platformą pomagającą zbierać fundusze dla potrzebujących, zamieszczona została zbiórka pieniężna dla 2,5-letniego Antka chorującego na nowotwór oczu. Groźny nowotwór oczu może spowodować u chłopca nieodwracalną ślepotę. Nadzieją okazała się droga operacja w Ameryce. Koszt takowej operacji to 1.500.000 złotych – pisał inicjator akcji.
W inicjatywę zaangażowały się tysiące osób. Wśród nich m.in. aktor Artur Barciś, dziennikarka Hanna Lis, córka byłego premiera RP, Katarzyna Tusk oraz małżeństwo Lewandowskich: Robert i Anna. Ci ostatni wpłacili na konto potrzebującego 100 tys. złotych.
Czytaj także: W obronie prawdy historycznej. Walczymy o dobre imię cichociemnego i żołnierza NSZ, Leonarda Zub-Zdanowicza!
W lipcu tego roku w mediach gruchnęła informacja, iż cała akcja okazała się oszustwem. Mężczyzna, który był inicjatorem zbiórki zmyślił chorobę nowotworową 2,5-letniego Antka. Sprawa trafiła do prokuratury, która zaczęła przesłuchiwać poszkodowane osoby.
We wtorek do Warszawy przybyli zajmujący się sprawą wrocławscy prokuratorzy, którzy przesłuchali Roberta Lewandowski. Piłkarz, który podobnie jak inni reprezentanci Polski przyleciał do kraju na zgrupowanie przed meczami z Urugwajem i Meksykiem, złożył zeznania między treningiem a konferencją prasową.
Prokurator przesłuchał Roberta Lewandowskiego w charakterze świadka, pouczył jednocześnie o uprawnieniach osoby pokrzywdzonej. (…) Treści zeznań jednak nie ujawniamy – powiedziała Małgorzata Klaus, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Kobieta dodała również, że w tej samej sprawie przesłuchiwani byli reprezentacyjni bramkarze: Wojciech Szczęsny oraz Łukasz Fabiański. Oni również chcąc pomóc choremu chłopcu, wpadli w pułapkę oszusta.
Mężczyzna, który stoi za zbiórką trafił do aresztu. Przyznał się do zarzucanego mu czynu. Wiadomo również, że chłopiec, którego tożsamością posłużył się oszust, rzeczywiście istnieje. Dziecko jest jednak zupełnie zdrowe, a jego rodzice nigdy nie prosili o pomoc.
źródło: tvn24.pl
Fot. Wikimedia/Богдан Заяц