Popularna amerykańska platforma Netflix rozpoczęła produkcję zapowiadanego pełnometrażowego filmu o Andersie Breiviku. W 2011 r. Norweg przeprowadził krwawy atak w Oslo i na wyspie Utoya, podczas którego zabił w sumie 77 osób. Plany Netflixa bardzo nie podobają się zwykłym Norwegom.
Film ma mieć spory budżet w wysokości 20 mln dolarów. Za reżyserię ma odpowiadać Paul Greengrass. Jak zapowiedzieli przedstawiciele Netflix, zdjęcia do filmu mają ruszyć jeszcze w tym roku na jesieni. Będą kręcone w Skandynawii. Zarówno producenci jak i amerykańskie media już teraz są przekonane, że produkcja będzie prawdziwym hitem.
Tego optymizmu nie podzielają jednak sami Norwegowie. Przeciwko produkcji filmu opowiedziało się już ponad 21 tys. Norwegów. Przywódca grupy sprzeciwiającej się zdjęciom, Vegard Løkken, obawia się obrazu gloryfikującego szaleńca. Jego zdaniem fanatyczny Breivik i jego skrajne poglądy nie zasługują na większy rozgłos. Zwraca też uwagę na uczucia rodzin ofiar. Zdaniem jego oraz wielu Norwegów, ten film powstaje po prostu za wcześnie.
Czytaj także: Robią film o... Breiviku. Twierdzą, że będzie to hit
Breivik przebywa obecnie w norweskim więzieniu za dokonanie krwawego ataku w 2011 r. Zamachowiec zdetonował ładunki wybuchowe w Oslo, w wyniku czego życie straciło 8 osób. Sam udał się na wyspę Utoya, na której zastrzelił 69 osób. W ostatnim czasie Breivik zmienił nazwisko na Fjotolf Hansen.
Źródło: wmeritum.pl; wprost.pl
Fot.: pixabay.com