Jak przewiduje Jan Żuralski z Niezależnego Domu Maklerskiego, za 3-5 lat duże banki na całym świecie zaczną przejmować mniejsze. Jeżeli regulator, np. KNF, zaostrzy rekomendacje w tym zakresie, to będą one obsługiwać tylko klientów o idealnej historii kredytowej, którzy regularnie i terminowo spłacają swoje zobowiązania. Generalnie banki będą zmuszone dyskwalifikować osoby o gorszych szansach na rynku pracy. Przykładowo, pozytywnej selekcji nie będą przechodzić ludzie po 50. roku życia i z niepełnym wyższym wykształceniem. Z czasem alternatywą dla wykluczonych konsumentów i drobnych przedsiębiorców pozostaną wyłącznie usługi firm pożyczkowych lub obligacje korporacyjne. Wskutek tego, trudniej będzie uzyskać m.in. finansowanie dla biznesu. Liczba podmiotów wpadających w spiralę zadłużenia będzie większa, niż kiedykolwiek wcześniej. Ministerstwo Finansów i KNF powinny przeanalizować te zagrożenia i opracować dodatkowe regulacje dla parabanków, które wzmocniłyby bezpieczeństwo klientów.
Zdaniem Żuralskiego, banki chciałyby oferować kredyty i pożyczki wszystkim zainteresowanym, ale w niedalekiej przyszłości nie będzie ich już na to stać. Wynika to z tego, że Ministerstwo Finansów nakłada coraz wyższe daniny na ten sektor. Dodatkowo KNF zwiększa swoje wymagania, na wzór zagranicznych instytucji. Jak informuje ekspert, same koszty implementacji systemu kontroli wewnętrznej są liczone w milionach złotych. Małe banki sobie z tym nie poradzą i zostaną wchłonięte przez największe podmioty na rynku, a duże – przeniosą ten ciężar na konsumentów i przedsiębiorców. Z czasem, część z nich zostanie całkowicie wykluczona z rynku bankowego.
– Banki są przytłoczone szeregiem nowych przepisów. W branży mówi się o tzw. przeregulowaniu. Jednak sektor finansowy nie lubi próżni. Każda luka, która powstaje w jego obrębie, musi natychmiast zostać zapełniona. Dlatego, podwyższony poziom regulacji działań banków spowoduje, że firmy pożyczkowe będą stanowiły coraz istotniejszą część źródeł finansowania inwestorów. Stanie się tak, ponieważ te podmioty są minimalnie kontrolowane przez władze – mówi Jan Żuralski, prezes zarządu Niezależnego Domu Maklerskiego.
Czytaj także: Bankierzy odrobili zadanie domowe
Jak przewiduje ekspert, banki będą zmuszone uszczelnić system finansowy i zrezygnować m.in. z tanich, nierentownych dla nich kredytów. Będą weryfikowały zdolności kredytowe każdego klienta, np. na podstawie wykształcenia i daty urodzenia. W tym czasie parabanki, które są „niedoregulowane”, szeroko rozwiną zakres swoich usług. Będzie to przejawem olbrzymich skrajności, jakie widać obecnie w całym sektorze, w zakresie wymaganych norm.
– Już w tej chwili obserwujemy, że oprocentowanie pożyczek w niektórych parabankach jest na podobnym poziomie co w największych bankach. To oczywiście wynika z rosnącej konkurencji na rynku finansowym, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Koszt, który firmy pożyczkowe mogą zaproponować potencjalnemu przedsiębiorcy, jest zbliżony do oprocentowania oferowanego przez banki – zwraca uwagę Jan Żuralski.
Funkcjonowanie na szeroką skalę firm pożyczkowych, bez zaostrzonych przepisów, oczywiście może być niebezpieczne dla konsumentów i firm. Nie mając wyboru innego sposobu finansowania, klienci będą musieli wykazywać ostrożność. W ocenie eksperta, wpadanie w spiralę zadłużenia będzie bardziej powszechnym zjawiskiem, niż dotychczas. Ministerstwo Finansów i Komisja Nadzoru Finansowego powinny zdecydowanie więcej uwagi poświęcić na analizę tych zagrożeń i zmniejszenie ich. Nie chodzi o to, aby usługi parabanków też stały się dostępne tylko dla wąskiej grupy odbiorców, ale żeby były możliwie najbardziej bezpieczne.
– Z drugiej strony, klienci detaliczni i przedsiębiorcy nie powinni panicznie obawiać się nieuniknionych zmian na rynku finansowym. W przypadku obligacji korporacyjnych, będą mogli sami je nabywać i udzielać innym finansowania. Natomiast firmy, które do tej pory oferowały pożyczki na bardzo wysoki procent, zaczną obniżać koszty swojej obsługi. Będzie to wprost wynikało ze wzrostu zapotrzebowania na ich usługi. Zawsze trzeba pamiętać, żeby z rozwagą korzystać z dostępnych ofert. Należy mieć przemyślane różne, potencjalne scenariusze, jak np. utrata pracy – podsumowuje Jan Żuralski.