Niektórzy eksperci alarmują, że cena litra 95-oktanowej benzyny i oleju napędowego wkrótce przekroczy 5 zł. Z kolei zwiększone koszty dostaw produktów do sklepów sprawią, że zdrożeje też żywność. Analityk Krzysztof Michrowski uspokaja, że przed świętami średnia cena „bezołowiówki” może wynieść maksymalnie 4,78 zł. Podrożeje więc o ok. 5 gr. Natomiast cena litra oleju napędowego również nie powinna być wyższa, niż o 4-5 gr. To znaczy, że osiągnęłaby poziom 4,65 zł. Dodatkowo Andrzej Wojciechowicz, ekspert rynku detalicznego i Komisji Europejskiej, przekonuje, że sieci handlowe są przygotowane nawet na większe wzrosty cen paliw. Ponadto muszą one dbać o swoją konkurencyjność. Dlatego też nie odważyłyby się na wprowadzenie odczuwalnych podwyżek w swoich placówkach, akurat w tak ważnym dla Polaków czasie.
Jak podaje analityk z Kancelarii Michrowski Bartosiak Family Office, od czerwca 2017 roku ceny ropy naftowej na świecie wzrosły w sumie o ponad 30%. Najważniejsze czynniki ryzyka, które w tym roku mogły przełożyć się na cenę paliw, już się zmaterializowały. To jest m.in. rywalizacja między Arabią Saudyjską a Iranem o wpływy w Jemenie i Libanie. Duże znaczenie miały też uwarunkowania pogodowe za oceanem. Huragan Harvey nawiedził wschodnie wybrzeża Stanów Zjednoczonych i Zatokę Meksykańską. A właśnie tam znajduje się ponad 40% mocy przerobowych przetwórstwa ropy naftowej w USA. W związku z powyższym, ekspert prognozuje, że w okresie świątecznym koszt litra benzyny bezołowiowej wzrośnie niewiele ponad obecną, średnią cenę.
– Nawet, jeżeli założymy czarny scenariusz, że ceny paliw podniosą się o 20 groszy, to również będzie miało niewielki wpływ na wydatki konsumentów na artykuły z kategorii FMCG. Warto wiedzieć o tym, że są one determinowane przez trzy kryteria. Pierwszym z nich jest cena zakupu towaru od producenta. Drugi to równowaga między podażą i popytem, z zachowaniem przez sprzedawców konkurencyjności. Trzeci, czyli koszty operacyjne, faktycznie mają niewielki związek z cenami paliw. Zwykle sieci handlowe zawierają kontrakty na usługi w okresach rocznych i przewidują różnorakie podwyżki – mówi Andrzej Wojciechowicz.
Czytaj także: W co warto inwestować w tym roku? Eksperci nie mają złudzeń, ale przewidują też sporo zagrożeń
Jednak zdaniem Krzysztofa Michrowskiego, teraz trzeba uważniej obserwować rynek. Dla cen paliw kluczowa będzie decyzja na szczycie państw OPEC o poziomie wydobycia ropy naftowej. Ma ona zapaść już 30 listopada w Wiedniu. Według eksperta, najbardziej prawdopodobne jest utrzymanie obecnego stanu. Ponadto istotne są również deklaracje Ministerstwa Energii Arabii Saudyjskiej w kwestii ograniczenia eksportu ropy naftowej. Jednak ekspert uważa, że ten czynnik nie wpłynie w istotny sposób na cenę paliw Polsce.
– Trzeba przyznać, że produkty masowe o niskiej cenie jednostkowej w stosunku do wolumenu są bardzo czułe na koszty transportu i wytwarzania. To nie są tylko takie trwałe towary, jak np. woda, cukier czy mąka. Ceny paliw oczywiście przekładają się też na koszty logistyki i produkcji artykułów rolnych. Uprawianie ich oraz zbieranie jest przecież coraz bardziej umaszynowione. Jednak wzrost wartości rynkowej paliw musiałby być długoterminowym trendem, żeby konsument to odpowiednio odczuł – wyjaśnia Andrzej Wojciechowicz.
Według Krzysztofa Michrowskiego, niektóre artykuły spożywcze z powodu zwiększonego popytu powinny jednak podrożeć na święta. Natomiast nie będzie to akurat wypadkowa wzrostu cen paliw. Podniesienie wartości ropy naftowej łagodzi umacniający się złoty. Warto przypomnieć, że w okresie ostatnich kilku tygodni zyskał on na wartości ok. 20 gr. w stosunku do dolara amerykańskiego. Jest to dosyć znaczna aprecjacja dla naszej waluty. A to właśnie w USD jest wyrażany koszt surowca.
– Zarówno sieci handlowe, jak i producenci stale obserwują ceny surowców i usług, m.in. transportowych, żeby właściwie zarządzać swoimi przedsiębiorstwami. Co więcej, muszą nieustannie śledzić i przewidywać trendy rynkowe. Wszyscy są więc dobrze przygotowani na ewentualne pogorszenie warunków ekonomicznych. Krótkie wzrosty czy spadki cen paliw lub też chwilowe załamanie się koniunktury na ogół jest wliczone w ryzyko biznesowe – stwierdza Andrzej Wojciechowicz.
Tymczasem Krzysztof Michrowski wskazuje na wzrost produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w Polsce. Ekspert zaznacza również, że ostatnio Ministerstwo Rozwoju podało bardzo optymistyczne prognozy produktu krajowego brutto na 2018 rok. Ma on bowiem przekroczyć 4,3%. To dodatkowo umocni złotego, jak również wyhamuje niekorzystne działanie czynników, które mogłyby podnosić wartość rynkową ropy naftowej.
– Przypomnijmy sobie wysokość cen paliw sprzed kilku lat, kiedy szybowały do 6 zł za litr. Podniósł się wtedy wielki szum, że to będzie miało bardzo duży wpływ na koszty usług transportowych i wszystko podrożeje. Natomiast rynek zachował się dość spokojnie, bo przewidział to odpowiednio wcześniej. W efekcie masowe towary rzeczywiście zdrożały, ale ich wzrost był niezauważalny dla konsumentów. Przeszliśmy przez to zawirowanie cen stosunkowo łagodnie – podsumowuje Andrzej Wojciechowicz.
Czytaj także: Stworzenie dobrego CV to dla wielu Polaków ciągle spore wyzwanie