Na nim tzw. „diler celebrytów” zarobił prawdziwą fortunę. Filip Wiśniewski jest menedżerem sportowym, a w ostatnich wyborach parlamentarnych kandydował z list Prawa i Sprawiedliwości. Na narkotyki wydał co najmniej 750 tys. zł. Sprawę ujawnił „Super Express”.
W połowie października ruszył proces Cezarego P., tzw. „dilera celebrytów”. Mężczyzna rozprowadzał narkotyki wśród znanych osób ze świata showbiznesu. Jak się okazuje na jego liście był również niedoszły poseł PiS. Filip Wiśniewski był jednym z najmłodszych kandydatów PiS w wyborach parlamentarnych w Poznaniu. Choć w ostatniej chwili zrezygnował z walki o mandat, listy wyborcze zostały już zatwierdzone, więc ostatecznie Wiśniewski wziął udział w wyborach.
Sam Wiśniewski do wszystkiego się przyznaje. Zarabiałem duże pieniądze, bo pracowałem w rodzinnych firmach. On miał kokainę, a ja kasę. To był klarowny układ. – wyznaje Wiśniewski. Biznesmen dodaje, że nie ma się czego wypierać i przyznaje się do wszystkiego. W latach 2009-2015 zapłacił „dilerowi celebrytów” co najmniej 750 tys. zł.
Chciałbym złożyć już zeznania. Dotyczy mnie to w czasie przeszłym. Nie była to zabawa, ale problem. Miałem kogoś, kto mi to dostarczał, sam przecież tego nie produkowałem. Pracuję nad uzależnieniem z Robertem Rutkowskim, znanym terapeutą. – tłumaczy. Kampanię wyborczą przerwałem, bo wiedziałem, że wypłynie sprawa Cezarego P. Wiedziałem, że wizerunkowo dla partii będzie to niepotrzebne. – dodaje.
Przypomnijmy, Cezary P., tzw. „diler celebrytów”, został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji w 2016 r. W chwili zatrzymania w jego samochodzie znaleziono 430 działek kokainy. Śledczym udało się ustalić, że Cezary P. miał co najmniej 237 stałych klientów z pierwszych stron gazet. Dzięki sprzedaży narkotyków dorobił się dużych pieniędzy. Otworzył lokal gastronomiczny, a jego majątek jest szacowany na ponad milion złotych. Co więcej, w jego biznesie wspierali go najbliżsi. Na ławie oskarżonych zasiądzie również jego żona Iwona, a także córka Patrycja.
Cała lista miała trafić w ręce redaktora naczelnego „Super Expressu”, który ogłosił, że ujawni wszystkie nazwiska. A gdybym Wam powiedział, że znam listę 237 nazwisk pewnego znanego dilera. I że znam je wszystkie, i że od jutra zaczynam?;))) – napisał przedwczoraj w swoim stylu Jastrzębowski. Jego tweet wywołał duże zainteresowanie. W komentarzach pod nim głos zabrał również zastępca naczelnego „SE”, Hubert Biskupski. Trochę cierpliwości. Biznesmeni (z setki najbogatszych), ludzie mediów, celebryci i trochę nieznanych dzieci bardzo znanych rodziców. Na nich też przejdzie pora. – napisał. Jak widać, panowie dotrzymali słowa.
Źródło: se.pl
Fot.: policja.pl