Trudno w to uwierzyć, ale naukowcy z całego świata nie zauważyli przelatującej w pobliżu Ziemi dużej asteroidy. Jej ewentualne uderzenie w planetę skończyłoby się zmieceniem z jej powierzchni dużego miasta. Obserwatorzy kosmosu dostrzegli ten obiekt dopiero dzień po tym, jak minął naszą planetę. Sprawę ujawnił brytyjski „Daily Mail”.
Asteroida oznaczona 2017 VL2 minęła Ziemię 9 listopada i choć była sporych rozmiarów, to astronomowie dostrzegli ją dopiero… 10 listopada. Pierwsi dostrzegli ją naukowcy z obserwatorium Mauna Loa na Hawajach. Dokładna godzina obserwacji to 23.24 czasu GMT (w Polsce był już wtedy 11 listopada, godzina 00.24).
Eksperci poinformowali, że średnica asteroidy wynosiła od 16 do 32 metrów. Naukowcy mówią, że gdyby spadła na Ziemię, mogłaby zniszczyć całe życie w promieniu co najmniej 6 kilometrów. Obiekt przeleciał w odległości 117480 kilometrów od Ziemi. To bardzo blisko, bo jest to jedna trzecia odległości naszej planety od Księżyca.
Znacznie większy obiekt przeleci koło naszej planety 16 grudnia. Chodzi o asteroidę nazwaną 3200 Phaethon. Ma 5 kilometrów średnicy i w katalogu kosmicznych obiektów jest klasyfikowana jako „potencjalnie niebezpieczna”.
Źródło: o2.pl
Fot.: pixabay.com