Jednym z najważniejszych tematów kończącego się wczoraj szczytu Unii Europejskiej w Brukseli była kwestia Brexitu. Szefowie wszystkich państw członkowskich musieli złożyć podpisy pod decyzją o przejściu do drugiego etapu negocjacji ws. Brexitu. Tymczasem w imieniu Polski, podpis złożył… Victor Orban, premier Węgier.
Niecodzienna sytuacja została spowodowana tym, że premier Mateusz Morawiecki musiał wcześniej opuścić Brukselę i udać się w drogę powrotną do Polski. Na pokładzie samolotu tłumaczył, że w Warszawie czekają na niego „pilne, tajne dokumenty”.
Tymczasem w Brukseli szczyt trwał dalej. Unijne zasady przewidują, że nikt niższego szczebla w rządzie nie może reprezentować członka Rady Europejskiej. Nie mógł więc to być na przykład wiceminister Konrad Szymański, a tym bardziej zastępca ambasadora Polski przy Unii. – wyjaśnia RMF FM.
Czytaj także: Grupa Wyszehradzka o Brexicie: Potrzebne zabezpieczenie interesów krajów członkowskich
Dlatego też polski premier zostawił specjalne pełnomocnictwo swojemu węgierskiemu odpowiednikowi. Przedstawiciele polskiej delegacji powiedzieli, że dokumenty ze szczytu premier Morawiecki „akceptował osobiście”. Dodali, że premier Węgier reprezentował Polskę jako szef Grupy Wyszehradzkiej.
W praktyce funkcjonowania Unii Europejskiej nie jest to jednak sytuacja zaskakująca. Zdarza się dosyć często. Przykładowo, niedawno premier Luksemburga reprezentował Holandię.
Źródło: onet.pl; wp.pl; rmf24.pl
Fot.: wikimedia/EPP