Dwa dni temu doszło do katastrofy polskiego myśliwca MiG-29. Pilot przeżył i trafił do szpitala. Według pierwszych doniesień, w ostatniej chwili udało mu się katapultować. Jednak jak wynika z dokładniejszych ustaleń, pilot wcale się nie katapultował. Jak udało mu się więc przeżyć?
Przypomnijmy, dwa dni temu polski myśliwiec MiG-29 zniknął z radarów w okolicach Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim około godziny 17:00. Prawdopodobnie brał udział w locie szkoleniowym. W pewnym momencie urwał się kontakt z pilotem.
Po akcji poszukiwawczej udało się odnaleźć zarówno wrak samolotu, jak i pilota, który ze złamaną nogą trafił do szpitala. Pierwsze doniesienia mówiły o tym, że wojskowemu udało się w ostatniej chwili katapultować, dzięki czemu przeżył katastrofę.
Jednak w rozmowie z portalem Onet.pl wiceminister obrony narodowej, Bartosz Kownacki przyznał, że okoliczności katastrofy wyglądały inaczej. Pilot MiG-29 na pewno się nie katapultował. – stwierdził wiceminister. Gość Andrzeja Stankiewicza wyjaśnił, że pierwsze informacje, jakie dotarły do ministerstwa, „były takie, że pilot został znaleziony i że się katapultował”. To tylko dowodzi tego, jak należy być powściągliwym, jak mało należy mówić – powiedział Kownacki.
Wiceminister ccenił, że pilot „miał dużo szczęścia”. Mimo tego, że się nie katapultował – przeżył. Naprawdę w kategoriach cudu, ogromnego szczęścia można rozpatrywać takie zdarzenie – powiedział wiceminister. Dodał, że wciąż trwa wyjaśnianie przyczyn katastrofy. Zapewnił, że jak prace uda się zakończyć, o jej wynikach zostanie poinformowana opinia publiczna.
Źródło: wmeritum.pl; onet.pl
Fot.: Flickr/Peter Gronemann