Jak się okazuje mieszkać można nawet na terminalu na lotnisku. Dowiódł tego 53-letni mieszkaniec Chin, który od blisko 10 lat mieszka na międzynarodowym lotnisku w Pekinie. Co więcej, jest z tego stanu bardzo zadowolony i nie zamierza nigdzie się przenosić.
Wszystko zaczęło się w 2008 r. Wtedy Wei Janguo stracił pracę i popadł w problemy alkoholowe. Jego żona kazała mu porzucić picie i rozpoczęcie poszukiwań nowej profesji. Ten nie chciał jednak o tym słyszeć. Żona postanowiła więc wyrzucić go z domu.
Mężczyzna zabrał więc swoje rzeczy i udał się do portu lotniczego. Tam postanowił zamieszkać. Jak się okazuje bardzo mu to przypadło do gustu. Na terminalu ma własne miejsce, w którym nawet urządził prowizoryczną kuchnię. Jedzenie kupuje w pobliskich sklepach.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Władze lotniska już niejednokrotnie próbowały nakłonić 53-latka do powrotu do domu, ten jednak stanowczo odmawia. Twierdzi, że tutaj jest mu wygodnie i czuje się tu dobrze.
Wszystko co mam, zabrałem z domu. Jest mi tu dobrze, ciepło, wygodnie. Mogę wrócić do siebie kiedy tylko chcę, ale tam nie będę mógł pić – powiedział mężczyzna. Zwolnili mnie z pracy, ale dostaję zapomogę w wysokości 1000 yuanów (ok. 520 złotych), nikomu nie przeszkadzam, to miejsce publiczne, każdy może tu być – stwierdził Wei Jianguo w wywiadzie dla lokalnej stacji Pear Video.
Źródło: wprost.pl
Fot.: Twitter