Po głosowaniu nad projektem liberalizującym przepis aborcyjne w opozycji wrze. Na posłów Nowoczesnej, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu nałożono kary. Jednak jak ustalili dziennikarze RMF FM, absencja podczas tego głosowania była wcześniej ustalona z władzami partii. Za co więc kary?
Według ustaleń RMF FM, co najmniej troje posłów Nowoczesnej już wcześniej zapowiadało, że nie chcą głosować za tym projektem. Padają nazwiska Pawła Pudłowskiego, Elżbiety Stępień oraz Marka Sowy. Władzom Nowoczesnej zależało, aby ich posłowie nie głosowali przeciwko temu projektowi, dlatego poszukano rozwiązania kompromisowego. Wszyscy, którzy nie chcą poprzeć projektu, mogli wyjąć karty i nie brać udziału w głosowaniu.
Władze partii nie przewidziały jednak, że z takiej możliwości skorzysta aż jedna trzecia klubu parlamentarnego. Jak dowiedział się Michał Wróblewski z RMF FM, cała sytuacja wśród polityków Nowoczesnej oceniana jest jako „oblanie pierwszego egzaminu” przez nową szefową klubu Kamilę Gasiuk-Pichowicz.
To do niej jako przewodniczącej klubu należało zmobilizowanie posłów do wzięcia udziału w głosowaniu oraz dopilnowanie do oddania głosu zgodnie z przyjętą strategią.
Na 11 posłów partii nałożona została kara w wysokości tysiąca złotych na cele charytatywne, usłyszeli też naganę. Jak zwraca uwagę rozmówca RMF, ukarani zostali także ci posłowie, którzy wcześniej porozumieli się z partią co do sposobu zachowania na głosowaniu. Karę otrzymał nawet Pudłowski, który ostatecznie karty nie wyciągnął, ale wstrzymał się od głosu.
Źródło: rmf24.pl
Fot.: Twitter/PikuśPOL