Michał Botor, syn Jarosława Botora, jednego z ratowników, którzy ruszyli na pomoc Elisabeth Revol i Tomaszowi Mackiewiczowi, zamieścił wpis na Facebooku. Znam mojego tatę. Jeżeli będzie możliwość uratowania Tomka, na pewno to zrobią – napisał. Dziś wiemy już, że to niemożliwe.
Botor opublikował wpis na Facebooku 7 godzin temu. W punktach opisał całą sytuację. Poniżej publikujemy go w całości.
1. Info z Himalajów będzie można brać na poważnie dopiero jutro.
2. Znam mojego tatę. Jeżeli będzie możliwość uratowania Tomka, na pewno zrobią.
3. Samo wyjście w góry w tych warunkach to mega hardcore, prosiłbym o rozważne oceny obecnej sytuacji. Sami przy -10 siedzicie w domu, bo p****i w opór. Warunki tam to piekło…
4. Prawda jest taka, że nie można sobie wyobrazić lepszej ekipy ratunkowej niż ta na Nanga Parbat…
5. Módlmy się o cud….
#NangaParbat pic.twitter.com/dgSXWJu4gZ
— Joanna Cieślewicz (@J_Cieslewicz) 28 stycznia 2018
Dziś wiemy już, że akcja ratunkowa została przerwana. Ekipie udało się dotrzeć do Elisabeth Revol i przetransportować ją w bezpieczne miejsce. Następnie wszyscy zostali zabrani na pokład helikoptera. Pomoc dla Tomasza Mackiewicza nie nadejdzie ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Jeżeli ekipa ruszyłaby w górę, jej członków czekałaby pewna śmierć.
Czytaj także: Dramatyczne wieści z Nanga Parbat. Akcja ratunkowa dla Mackiewicza jest niemożliwa
Janusz Majer, szef Polskiego Himalaizmu Zimowego, w rozmowie z Polsat News przekazał informację, iż w momencie rozstania z Revol, Tomasz Mackiewicz znajdował się w stanie agonalnym. Polak znajduje się wciąż na wysokości ok 7200 m n.p.m.
źródło: Facebook, Twitter, wmeritum.pl
Fot. Facebook/Jarosław Botor