Do tragicznego wydarzenia doszło w amerykańskiej miejscowości Wingate. 55-letni Prentis Robinson idąc ulicą prowadził relację na żywo za pośrednictwem Facebooka. W pewnym momencie spotkał na swojej drodze mężczyznę, który oddał w jego kierunku kilka strzałów. Prentis zginął na oczach internautów.
Jak informuje „The Washington Post”, 55-letni Prentis Robinson podczas prowadzenia relacji live na Facebooku skarżył się, że ukradziono mu jeden z jego trzech telefonów komórkowych, w związku z czym idzie zgłosić sprawę na policję. Po opuszczeniu posterunku w drodze do domu wznowił transmisję nagrywając przy użyciu tzw. selfie sticka. W pewnym momencie zamienił kilka słów z człowiekiem, którego spotkał na ulicy. Powiedział do niego „jesteś filmowany”, kilka sekund później został zastrzelony.
Zastrzelony na oczach internautów
Przypuszcza się, że podczas ostatniego streamu Robinson napotkał na swojej drodze osobę, która jego zdaniem była przestępcą i chciał ją nagrać. Wideo przedstawiające śmierć Robinsona zostało usunięte z jego profilu krótko po wydarzeniu. Nagranie zostało jednak udostępnione w serwisie YouTube. Przekaz internetowy trwał, gdy mężczyzna już nie żył.
Według informacji przekazanej przez szeryfa w Wingate, Robinson często transmitował na żywo życie lokalnej społeczności. Filmował również takie zdarzenia jak miejscowe kłótnie oraz próbował publikować wizerunki osób, które podejrzewał o handel narkotykami. Chciał w ten sposób pomóc lokalnej policji. Bałem się o Robinsona, że może zostać pewnego dnia pobity za to co robi, ale nie myślałem, że spotka go śmierć – powiedział miejscowy szeryf Donnie Gay.
Źródło: Wprost.pl, YouTube.com/WatchLife