Kanał Sylwestra Wardęgi wciąż jest numerem jeden na polskim YouTube. Subskrybuje go ponad 3,5 miliona osób, a największą popularność przyniosły mu tzw. pranki. Czy wkrótce sytuacja się zmieni?
Chociaż wydaje się, że okres największej świetności pranków na YouTube powoli przemija, wciąż wiele osób tworzy tego typu wideo. Z całą pewnością gatunek ten wzbudza bardzo duże kontrowersje. O ile bowiem niektóre żarty są bez zarzutu, o tyle pojawiają się również takie, które zdecydowanie mogą przekraczać granicę dobrego smaku.
Wygląda na to, że pewnego rodzaju walkę z prankami postanowił rozpocząć sam YouTube. W myśl nowego regulaminu, który wprowadzony został na początku lutego bieżącego roku, serwis ma zamiar znacząco blokować dostęp do filmów, które mogą wywołać u widzów traumatyczne przeżycia. A do tego typu nagrań zaliczyć można właśnie niektóre pranki. Jedną z pierwszych ofiar stał się kanał DM Pranks, gdzie zablokowano już 90 procent filmów.
Czy taki sam los czeka Sylwestra Wardęgę? Najpopularniejszy youtuber w Polsce zyskał sławę głównie dzięki prankom. Z pewnością wiele osób pamięta jego słynne nagranie z psem pająkiem, które w 2014 roku było najpopularniejszym filmem na YouTube na świecie. I chociaż żarty tworzone przez Sylwestra są znacznie łagodniejsze od wielu nagrywanych w innych krajach, on również może odczuć nowy regulamin serwisu.
W swoim ostatnim filmie Wardęga na przykładzie jednego ze swoich filmów informuje, że ma on stosunkowo niewiele wyświetleń w stosunku choćby do polubień. Youtuber obawia się, że treści z jego głównego kanału SA Wardęga mogą być stopniowo blokowane, a widoczność nowych filmów ograniczana. Nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób Sylwester zamierza rozwiązać tę sytuację. Zastanawia się między innymi nad publikacją większej ilości filmów na Facebooku.