Denis Urubko, rosyjsko-kazachski himalaista, który przyjął polskie obywatelstwo, w swoim wpisie na rosyjskim portalu mountain.ru opowiedział o samotnej próbie ataku szczytowego na K2. Wspinacz zdradził, dlaczego nie udało mu się wejść na szczyt góry.
Urubko przyznał, że gdy zobaczył prognozę pogody na 26 lutego postanowił spróbować samodzielnie zdobyć szczyt. Jak powiedział w rozmowie z mountain.ru – „wstąpiła w niego nadzieja”. Himalaista ujawnił, że nie chciał, aby ktokolwiek z ekipy czuł na sobie odpowiedzialność, więc najpierw w spokoju zjadł śniadanie, a następnie… „potajemnie uciekł”. Wspiąłem się na wysokość 6250 m. Niestety, okazało się, że pogoda jest fatalna i musiałem schować się w namiocie – relacjonuje.
Następnego dnia Urubce udało się wspiąć na wysokość 7200 metrów, jednak znów dała znać o sobie pogoda. Himalaista przyznał, że nie zniechęciło go to do dalszej eskapady. Zaczął więc kopać śnieżną jaskinię, by przeczekać w niej do rana.
Kolejny etap wspinaczki rozpoczął o godzinie 3:30. Przyznał jednocześnie, że zrobił to pomimo tego, iż wystąpiło niebezpieczeństwo lawinowe. Himalaista zdradził, że gdy dotarł na wysokość „prawdopodobnie 7600 metrów” rozpętała się burza śnieżna. Po chwili, w wyniku potężnej zawieruchy, Urubko spadł w pięciometrową szczelinę. Przyznał, że potrzebował „cudu”, żeby się z niej wydostać, jednak dzięki intuicji, za którą podziękował swojemu ojcu, udało mu się to. Po tej „przygodzie” zdecydował, iż zacznie schodzić z góry.
Zdjęcia oraz cała relacja TUTAJ.
Po zejściu do bazy Urubko nie został miło powitany przez resztę ekipy. W efekcie sam zainteresowany podjął decyzję o rezygnacji z dalszej wyprawy. Motywował ją faktem, iż według jego opinii zima kończy się wraz z końcem lutego, co oznacza, że K2 nie uda się zdobyć zimą w tym roku. Innego zdania są pozostali członkowie zespołu, którzy atak szczytowy planują na początek marca. Liczą również, że uda im się zdobyć górę do końca kalendarzowej zimy.
źródło: mountain.ru, wMeritum.pl