Waldemar Kasta, były raper, a obecnie ring announcer federacji KSW, odniósł się do śmierci Tomasza Chady. Kasta przyznaje, że jego zdaniem okoliczności śmierci rapera „śmierdzą na kilometr”.
Jestem tylko ciekaw jaki będzie przebieg śledztwa?! Nie byłem blisko – mogę nie wiedzieć – fakt . Być może też przedawkowałem w dzieciństwie Sherlocka Holmesa – ale okoliczności śmierci Chady oraz zdawkowe doniesienia medialne śmierdzą na kilometr!!! – napisał Kasta w serwisie Facebook.
Były raper potwierdza słowa byłej partnerki Chady, Gabrieli Gabryszewskiej, która przyznała, że to nie była pierwsza próba samobójcza mężczyzny (KLIK). Po pierwsze nie wiem jaka była kondycja psycho-fizyczna Tomka ale oceniając fakty – wychodzisz z puchy, masz managerów, kumpli i siano żeby odbić sobie chude dni – zaplanowaną trasę i rzesze fanów, a mimo to popełniasz samobójstwo?! Wszyscy co go znali wiedzą, że to nie był jego pierwszy skok – pisze pracownik KSW.
Wiedzą też że nie skakał z przyjemności a z desperacji raczej – tym razem pewnie nie było inaczej. No, ale nawet jeśli trafiasz do szpitala z „urazem kręgosłupa” jak napisano – to z całym szacunkiem jak po lekach i ze złamanym kręgosłupem zrobił taką awanturę że musieli wzywać policję?! Ja mam problemy z kręgosłupem – nie jestem w stanie czasem wstać, a co dopiero rzucać krzesłami w szale?! Skąd ten szał się wziął?! Na koniec jeśli masz uraz kręgosłupa i obrażenia wewnętrzne – jak wygląda proces doprowadzenia przez policję wtedy?! I to do psychiatryka?! – dodał.
Podsumowując – odzyskujący życie człowiek trafia do szpitala a potem umiera w izbie przyjęć psychiatryka ?! 5 dni po feralnym skoku?! Nie szukam sensacji – ale znałem tego gościa – nigdy nie uwierzę że mu ktoś nie pomógł – zakończył.
Śmierć Chady
Tomasz Chada zmarł podczas badań na izbie przyjęć w rybnickim szpitalu psychiatrycznym. Został przewieziony tam ze szpitala w Mysłowicach, gdzie nagle wpadł w szał i zaczął demolować szpitalny sprzęt.
Raper w niedzielę wstał z łóżka, wszczął awanturę i zaczął niszczyć szpitalny sprzęt (w szpitalu w Mysłowicach – przyp. red.). Lekarze wezwali policjantów, którzy go skuli. Niewiele to jednak pomogło. W asyście mundurowych mężczyzna został przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Podczas badań na izbie przyjęć zmarł. Prokuratura w poniedziałek wszczęła śledztwo w tej sprawie – czytamy na portalu internetowym katowickiego oddziału „Gazety Wyborczej”.
Dziś stanowisko w całej sprawie zabrali przedstawiciele rybnickiego szpitala psychiatrycznego. Oficjalny komunikat w tej sprawie wystosowała rzecznik placówki, Justyna Szreter. W dniu 18.03.2018 r. zespół karetki Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego z lekarzem, w asyście policji, dowiózł pacjenta z oddziału ortopedycznego Szpitala w Mysłowicach. W trakcie procedur kwalifikujących do przyjęcia w szpitalu w Rybniku, pacjent zmarł (nastąpiło zatrzymanie akcji serca). Pomimo udzielonej pomocy i podjętej akcji reanimacyjnej pacjenta nie udało się uratować – powiedziała kobieta w rozmowie z lokalnym portalem internetowym rybnik.com.pl.
źródło: Facebook
Fot. Instagram.com/tomaszchada