W niedzielnym odcinku „Chłopaków do wzięcia”, telenoweli dokumentalnej opowiadającej o losach mężczyzn z wiosek i mniejszych miejscowości, twórcy pożegnali Romana Paszkowskiego, znanego jako „Napoleon”. Mężczyzna zmarł w grudniu zeszłego roku.
„Napoleon” był jednym z bohaterów „Chłopaków do wzięcia”. Mieszkał w tej samej wsi, co Ryszard – inny, bardziej znany bohater produkcji. Widzom w pamięć zapadł przede wszystkim zdaniem, które wypowiadał w czołówce programu. W mojej wsi jest ośmiu kawalerów, na którego przypada zero dziewczyny – mówił poszukujący miłości mężczyzna.
O tym, że Paszkowski nie żyje poinformowali widzowie w komentarzach na oficjalnym profilu „Chłopaków do wzięcia” w serwisie Facebook. Pomimo, iż pozostali internauci nie dowierzali, informacja potwierdziła się. Przyczyną śmierci 31-letniego mężczyzny był najprawdopodobniej atak serca.
Czytaj także: \"Chłopaki do wzięcia\". Do sieci wyciekło prywatne nagranie
Ostatnią osobą, która widziała Paszkowskiego był jego wujek. Mężczyźni wspólnie obejrzeli film, następnie „Napoleon” położył się spać i już się nie obudził.
Według części internautów mężczyzna miał problemy z alkoholem. Dało się to również zauważyć w niektórych odcinkach programu, gdzie zdarzało się, iż Paszkowski był „wstawiony”.
Pożegnalny odcinek
We wczorajszym odcinku programu, jego twórcy postanowili pożegnać „Napoleona”. Przygotowali zestawienie scen, w których Paszkowski brał udział. O komentarz poprosili również panią Teresę (matkę Ryszarda, jednego z bohaterów serialu) oraz Ryszarda, kolegę Paszkowskiego, których „Napoleon” często odwiedzał w ich domu.
Cztery dni przed śmiercią był u mnie i prosił o numery do dziewczyn. W tamtym świecie może sobie jakąś dziewczynę znajdzie, jeśli tam jakieś życie jest – powiedział Ryszard.
Matka Ryszarda, pani Teresa, była wstrząśnięta nagłą śmiercią Paszkowskiego. Przyznała, że „Napoleon” był niezwykle otwarty i pomocny, a dziś czuć po nim wielką pustkę.
źródło: YouTube, wp.pl