Podczas wejścia na najwyższy szczyt Tatr Gerlach, polska przewodniczka napotkała na szlaku swojego słowackiego odpowiednika. Sytuacja stała się bardzo niebezpieczna, bo mężczyzna okazał się agresywny. Szarpał, krzyczał i wyzywał polską przewodniczkę.
Pani Klaudia to polska przewodniczka, która po słowackiej stronie Tatr wprowadzała dwie turystki na Gerlach, najwyższy szczyt. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, aż do wysokości 2250 m.n.p.m. Tam kobieta natknęła się na słowackiego przewodnika, który również prowadził swoich turystów. Sytuacja stała się jednak bardzo napięta.
Napotkany Słowak okazał się bardzo agresywny. Zaatakował polską przewodniczkę. Zaczął ją szarpać, wyzywać. Krzyczał: „bydło z Polski nie ma prawa prowadzić turystów na Gerlach”. Sytuacja zaczęła się robić niebezpieczna. Polka została popchnięta i upadła na skały.
Na szczęście moje dwie klientki były asekurowane po taternicku, więc nic im nie groziło. Istniało jednak ryzyko, że słowacki przewodnik spadnie wraz ze swoimi klientami w przepaść i pociągnie mnie za sobą, bo nie był nigdzie przypięty. – twierdzi w rozmowie z „Gazetą Krakowską” 48-letnia taterniczka.
Polka miała prawo wprowadzać turystki na Gerlach na podstawie Europejskiej Legitymacji Zawodowej, która uprawnia do świadczenia usług przewodnika na obszarze całej Unii Europejskiej.
Agresywnego słowackiego przewodnika poszukuje teraz policja. Za swoje niebezpieczne zachowanie może mu grozić nawet 8 lat więzienia.
Źródło: onet.pl
Fot.: wikimedia/GSouthFace