Grzegorz Ł., ps. „Mięśniak”, były ochroniarz Jarosława S. ps. „Masa”, skomentował zatrzymanie byłego gangstera pruszkowskiego. Jak podaje telewizja TVP Info, najbardziej znany świadek koronny w Polsce ma usłyszeć „poważne zarzuty”.
W środę 16 maja policjanci z łódzkiego Biura Spraw Wewnętrznych Policji zatrzymali Jarosława S., znanego pod pseudonimem „Masa”. Śledztwo prowadzone przez Lubelski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej dotyczy m.in. wyłudzania kredytów i pożyczek oraz korupcji w związku z obietnicą załatwienia pracy w policji.
Funkcjonariusze BSW zatrzymali również pięć innych osób, w tym: naczelnika Wydziału Wywiadu Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi oraz urzędnika łódzkiej delegatury Urzędu Celno-Skarbowego. Policjanci przeszukali kilkanaście domów, mieszkań i biur na terenie województw: mazowieckiego, łódzkiego i opolskiego.
Grupa osób związanych ze sprawą miała wyłudzić kredyty na łączną sumę ponad 668 tys. złotych. Straty z powodu tej przestępczej działalności miało ponieść łącznie osiem banków zlokalizowanych w województwach łódzkim i mazowieckim. Zarzuty, które mają zostać przedstawione Jarosławowi S., według informacji dziennikarzy nie mają związku z przestępstwami, w sprawie których Jarosław S. otrzymał status świadka koronnego.
Komentarz „adiutanta” „Masy”
Zatrzymanie byłego gangstera pruszkowskiego skomentował Grzegorz Ł. ps. „Mięśniak”, były ochroniarzy „Masy”, który w środowisku przestępczym nazywany był jego adiutantem.
„Dlaczego nie jestem zdziwiony” – napisał „Mięśniak” na swoim profilu w serwisie Facebook.
Grzegorz Ł. ps. „Mięśniak”, to były członek mafii pruszkowskiej. W przeprowadzonej 30 marca rozmowie z serwisem e-reporter.pl opowiadał, w jaki sposób został ochroniarzem Jarosława S.
„Zostałem z polecenia i ze względu na „bogate” cv (ochroniarzem „Masy” – przyp. red.). Adiutant, to lepsze określenie niż ochroniarz, nie ukrywam, że priorytetem było bezpieczeństwo Jarka i jego samochodu. Był 1997 rok i Masa z przyczyn obiektywnych kończył współpracę z „Bryndziakami” (Marcin B. ps. Bryndziak, lider podgrupy – red.). Potrzebował nowych chłopaków, więc zostałem zaproszony przez Bysia na spotkanie. Polecono mi dobrać do składu jeszcze jednego zaufanego chłopaka i być o 9:00 rano na siłowni MOS w Pruszkowie. Bo tak Masa zaczynał dzień – od treningu. Następnie załatwiał sprawy bieżące, najczęściej w Warszawie. Wieczorem go odwoziliśmy, po czym wracaliśmy do siebie, na Ochotę. Bywały takie sytuacje, że Jarek (Masa) musiał nagle gdzieś pojechać, a my byliśmy zajęci innymi sprawami, bądź po prostu nie opłacało się nas ściągać. Pożyczał wtedy ochroniarzy Bysia między innymi Szlacheta (Mariusz S. – red) i Chińczyka (Sławomir K. – red.). Taki schemat miał miejsce od 1997 roku do aresztowania Masy w 2000 roku. Po zabójstwie Pershinga środki ostrożności uległy podwojeniu, do codziennej ochrony doszło dwóch byłych funkcjonariuszy. A nasi koledzy z Pruszkowa zabezpieczali dom Masy nawet w nocy” – opowiadał.
„Mięśniak” opowiedział także o obecnych relacja z najbardziej znany świadkiem koronnym w Polsce.
„Jesteśmy kolegami, wyjaśniliśmy sobie nasze różnice zdań. Jestem jednym z tych, którzy życzą mu jak najlepiej. Kiedyś w przestrzeni publicznej pojawiło się pojęcie „szorstka przyjaźń”. I myślę, że ten skrót myślowy idealnie oddaje stan naszych relacji” – stwierdził.
Cały wywiad W TYM MIEJSCU.
źródło: e-reporter.pl, wMeritum.pl, Facebook
Fot. YouTube/wRealu24.pl