Choć w ostatnim czasie napięcie wokół Korei Północnej uległo zdecydowanemu odprężeniu, a już w przyszłym miesiącu ma nastąpić historyczne spotkanie Kim Dzong Una z Donaldem Trumpem, to jednak północnokoreański reżim stawia nowe żądania.
Władze Korei Północnej żądają od Korei Południowej wydania kilkunastu kelnerek, które dwa lata temu znalazły się na terenie tego państwa, po tym jak uciekły z Chin. Kobiety pracowały tam w restauracji należącej do północnokoreańskiego rządu, ale po pewnym czasie uciekły do Korei Południowej razem z szefem kuchni. Prowadzenie takich restauracji za granicą umożliwia Pjongjangowi zarabianie waluty, która jest wymienialna.
Zdaniem Korei Północnej prawda jest jednak inna. Kelnerki miały rzekomo zostać uprowadzone podczas operacji służb specjalnych Korei Południowej. Teraz reżim domaga się ich wydania. Władze Korei Południowej powinny bezzwłocznie odesłać nasze kobiety do ich rodzin i w ten sposób okazać chęć poprawy stosunków między naszymi krajami. – głosi komunikat opublikowany przez państwową agencję KCNA.
Korea Północna oskarża o przygotowanie tej operacji poprzednie władze Korei Południowej, na czele których stała obalona niedawno prezydent Park Geun-hye. Władze Korei Południowej powinny przyznać się do okrucieństwa reżimu Park Geun-hye i surowo ukarać osoby zaangażowane w tę sprawę. – czytamy w komunikacie Korei Północnej podpisanym przez tamtejszy Czerwony Krzyż.
O tym, że Pjongjan traktuje sprawę poważnie świadczy groźba, która znalazła się komunikacie. Stwierdzono tam, że sprawa kelnerek „może wystarczyć do zerwania rozmów pokojowych między Pjongjangiem a Seulem„. Tymczasem na 12 czerwca jest zaplanowane historyczne spotkanie pomiędzy Kim Dzong Unem, a prezydentem USA, Donaldem Trumpem.
Źródło: o2.pl
Fot.: youtube.com Screen