Maciej Szczęsny, były bramkarz reprezentacji Polski oraz m.in. Legii Warszawa, analizował dla TVP Sport wczorajszą porażkę Polaków z Senegalem. Co ciekawe, w swoim wywodzie Szczęsny nie oszczędził nawet swojego syna, Wojtka, który jego zdaniem popełnił błąd przy drugiej bramce dla afrykańskiej reprezentacji.
Szczęsny twierdzi, że jego syn popełnił fatalny błąd wychodząc z bramki i dając się ograć zawodnikowi reprezentacji Senegalu, który chwilę później podwyższył rezultat spotkania na 0-2. „Dopełnieniem wszystkiego była przebieżka naszego bramkarza” – podsumował Szczęsny, by za chwilę wbić swojemu synowi mocną szpilę. „Chyba do kiosku z napojami wyskokowymi” – stwierdził były golkiper.
„Senegalczyk strzelił bramkę nie mając przy tym żadnego kłopotu. Do pustaka” – zakończył.
Maciej Szczęsny nie oszczędził nawet swojego syna❗? Całe „Okiem cenzora” zobaczycie tutaj ➡ https://t.co/AAiO9lgxig #Mundial18 pic.twitter.com/vsgr74Lw2N
— TVP Sport (@sport_tvppl) 19 czerwca 2018
Konflikt w rodzinie?
W lutym tego roku media obiegła informacja, iż relacje Macieja Szczęsnego z synem pozostają napięte. „Mój syn nie utrzymuje ze mną kontaktów, więc nawet nie wiem, czy w ogóle wie, że robię wystawę. A gdyby nawet wiedział, to nie przyszłoby mi do głowy, by psuć mu terminarz, pewnie ma jakąś sesję do „Gali” lub „VIVY” – powiedział Maciej Szczęsny w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” odpowiadając na pytanie, czy Wojtek pojawi się na wystawie wykonanych przez niego zdjęć (pasją Macieja Szczęsnego jest fotografia).
Maciej Szczęsny przyznaje, że jego kontakt z synem urwał się w 2013 roku. „Rok 2013, była środa wieczór, jak zadzwonił do mnie i zaprosił do Londynu na sobotnie spotkanie w Premier League i wtorkowe w Lidze Mistrzów. Przed tą rozmową przeżyłem dwa tygodnie wielkiego, absurdalnego stresu. Zaproponowałem mu, że wrócę dopiero w czwartek, żebyśmy w środę mieli czas pogadać. Potrzebowałem tego. „Jasne tato, nie ma problemu. Jutro wyślę ci wszystkie szczegóły, numer lotu, napiszę, kto po ciebie przyjedzie na lotnisko”. Rozmawialiśmy przez godzinę. W końcu Wojtek zakończył słowami: „Przepraszam cię tato, ale dwa dni temu wprowadziła się do mnie Marina, ona wcześnie chodzi spać i cały czas mnie woła, żebym przyszedł. Pogadamy, jak się zobaczymy”. Czekałem na koordynaty, ale już ich nie dostałem. Kamień w wodę. Wysyłałem do niego maile, smsy, na nic nie odpowiedział” – powiedział.
„Gdy 24 czerwca żeniłem się z Dośką (druga żona Macieja Szczęsnego – przyp. red.), to mimo że tak długo się nie odzywał, dostał od nas odręcznie napisane, bardzo długie zaproszenie. Kompletnie je zignorował. Na ślubie Janka, który był kilka dni wcześniej też nie rozmawialiśmy. Może i dobrze, bo nie wiem, jak bym zareagował. Ja go broniłem w mediach, a on napisał na Facebooku, że dosyć ma idiotycznych uwag swojego ojca na temat Wengera. Miał mój numer, jeśli mu się to nie podobało, mógł zadzwonić i mi to powiedzieć” – dodał.
Więcej informacji TUTAJ.
Nie wydaje się jednak, aby to właśnie ta sytuacja miała wpływ na ocenę Wojtka podczas wczorajszej analizy dla TVP Sport. Maciej Szczęsny w przeszłości również wielokrotnie krytykował swojego syna za błędy popełniane na boisku. Podkreślał przy tym, że w swoich ocenach zawsze starał się być obiektywny i nie faworyzować swojego potomka. Sam był przecież bramkarzem, wiec gra na tej pozycji i analiza poczynań golkiperów nie jest mu obca.
źródło: TVP Sport, Przegląd Sportowy