Znalazł się klub chętny do pozyskania Krychowiaka. Nie takiej przyszłości spodziewał się reprezentant Polski?

Ostatni okres nie był zbyt udany dla Grzegorza Krychowiaka. Według ostatnich doniesień dla Polaka nie ma już miejsca w Paris Saint-Germain, a kluby nie były zbyt zainteresowane jego pozyskaniem. Wygląda jednak na to, że Krychowiaka chętnie zobaczyliby u siebie działacze Lokomotiwu Moskwa.

Minęły już lata, gdy Grzegorz Krychowiak święcił triumfy w Sevilli. Po Euro 2016 przeszedł za 27,5 miliona euro do Paris Saint-Germain, gdzie praktycznie przez cały sezon przesiedział na ławce rezerwowych. W ubiegłym sezonie został wypożyczony do angielskiego West Bromwich Albion, gdzie rozegrał 31 spotkań i zaliczył 3 asysty. Drużyna spadła jednak z angielskiej Premier League, a Krychowiak wrócił do PSG.

Okazuje się jednak, że francuska drużyna nie widzi dla Polaka miejsca u siebie. Krychowiakowi nie pomógł z pewnością występ na tegorocznych Mistrzostwach Świata. Strzelił wprawdzie jedną bramkę w meczu z Senegalem, jednak ani dla niego ani dla reszty drużyny występ nie był udany. Pojawiły się spekulacje, że pomocnik reprezentacji Polski może wrócić do Sevilli, jednak hiszpański klub nie jest już zainteresowany pozyskaniem Polaka.

Jak informuje na Twitterze dziennikarz Stefano Conforti, pozyskaniem Krychowiaka zainteresowany jest mistrz Rosji, Lokomotiw Moskwa. Drużyna chciałaby jednak wypożyczyć Polaka, podczas gdy PSG zainteresowane jest raczej sprzedażą. Na razie nie ma więc żadnych oficjalnych informacji w tej sprawie. Wiadomo natomiast, że gdyby Krychowiak przeniósł się do Moskwy, mógłby tam liczyć na towarzystwo innego polskiego reprezentanta. Zawodnikiem Lokomotiwu jest bowiem Maciej Rybus.

Lokomotiv and #PSG are reportedly in talks for the loan of Polish midfielder Grzegorz Krychowiak. (@ANobelito) pic.twitter.com/7Jo8AhsPGq

— Stefano Conforti (@confortistefano) July 5, 2018

Czytaj także: To dlatego Lewandowski zawiódł na mundialu? Były współpracownik Nawałki: „Wygląda jak kulturysta, ciężarowiec”

Źr.: WP Sportowe Fakty, Twitter/Stefano Conforti
Fot.: YouTube/Magazyn Gala