Blisko od tygodnia trwają poszukiwania wielkiego pytona tygrysiego, który ma grasować gdzieś na nad Wisłą w okolicach Warszawy. Temat cieszy się wyjątkową popularnością w serwisach informacyjnych. Przy tej okazji nie mogło więc również zabraknąć… Krzysztofa Rutkowskiego.
Poszukiwania pytona zainicjowano 7 lipca, po tym, gdy w okolicach Wisły w gminie Konstancin-Jeziorna odnaleziona kilkumetrową wylinkę, którą wcześniej zrzucił wąż. Gigantycznego gada do tej pory nie udało się odnaleźć. Do służb zgłaszają się świadkowie, którzy twierdzą, że widzieli węża.
Jeden z mężczyzn, paralotniarz, zeznał, iż był świadkiem tego, jak trzej mężczyźni wyrzucają go na brzeg Wisły (miało to mieć miejsce w kwietniu tego roku), zaś drugi, wędkarz, przyznaje, że widział, jak we wtorkową noc wąż przepłynął z jednego brzegu Wisły na drugi (informacje te nie potwierdziły się).
Służby oraz wolontariusze, którzy pomagają w poszukiwaniach węża, apelują do wszystkich o ostrożność. Pyton tygrysi jest bowiem bardzo niebezpieczny. Rozgłos i otoczka medialna towarzysząca poszukiwaniom wielkiego gada zachęca kolejne osoby do tropienia zwierzęcia.
Właśnie to tego grona dołączył… Krzysztof Rutkowski. Zamieścił w mediach społecznościowych fotografię, na której widać detektywa płynącego łódką po Wiśle. „Poszukiwania pytona tygrysiego na Wiśle” – brzmi dopisek pod fotografią, na której z lornetką pozuje Rutkowski w militarnych ubraniach.
„Pomysł zrodził się spontanicznie. Płynęliśmy akurat z kilkoma policjantami, więc postanowiłem im pomóc. Wszystkie ręce na pokład” – powiedział Rutkowski w rozmowie z portalem wawlove.wp.pl. Pytany o to, gdzie może przebywać gad, Rutkowski zdobył się na żart. „On bardzo dobrze pływa i według mojej wiedzy przemieszcza się w stronę Żoliborza. Domyślam się, że ma apetyt na pewnego kota” – przyznał.