Z przeprowadzonej analizy wynika, że 33% obiektów definitywnie nie nadaje się do użytku, a 6% częściowo nie spełnia wymogów bezpieczeństwa. Zdaniem specjalistów, większość Orlików zbudowano ze słabych i szkodliwych dla ludzkiego zdrowia materiałów. Niektóre boiska trzeba natychmiast zamknąć ze względu na ich zużycie. Według branży, brakuje też kompleksowego podejścia do tego, żeby wyremontowane tereny za chwilę nie były w takiej samej sytuacji. Prace konserwacyjne zwykle są prowadzone nieudolnie i dość pobieżnie. Wykonują je np. zwykli pracownicy techniczni szkół lub MOSiR-ów, a to nie gwarantuje właściwego rezultatu. Ponadto nie prowadzi się ewidencji godzin używania nawierzchni, co zdecydowanie ułatwiłoby ocenę faktycznego stanu tego typu obiektów.
Niebezpieczne boiska
Powyższe wnioski płyną z raportu platformy TakeTask i Akademii Piłkarskiej EsKadra. Na zdjęciach obiektów, które uzyskały negatywne oceny ekspertów, często widać zupełnie wytartą lub bardzo krótką trawę. Wielokrotnie przykrywa ją nierównomiernie rozłożony granulat. Na takim terenie młody piłkarz łatwo może się poślizgnąć i doznać poważnej kontuzji. W wielu przypadkach zaobserwowano również spore ubytki w nawierzchni lub wręcz wyraźne dziury. Bieganie po tych boiskach grozi m.in. skręceniem kostki, złamaniem kończyny czy wybiciem zębów. Nie można też wykluczyć innych groźnych urazów, np. głowy. Orliki, będące w takim stanie, całkowicie lub częściowo nie nadają się do użytku.
– Powszechnie wiadomo, że boiska wybudowano z materiałów niskiej jakości. Czarny granulat, pochodzący z recyklingu zużytych opon, jest powodem szybkiej degradacji nawierzchni. I to w pierwszej kolejności naraża użytkowników na kontuzje. Ponadto ww. tworzywo podnosi stopień nagrzania obiektu. Latem temperatura w takim miejscu może przekraczać nawet 80 stopni Celsjusza. Wówczas wytwarzają się groźne dla zdrowia opary. Dodatkowo rozgrzana guma powoduje odparzenia na stopach piłkarzy – zauważa Konrad Adamczyk, szef zespołu oceniającego stan Orlików i koordynator w warszawskiej Akademii Piłkarskiej EsKadra.
Natomiast Robert Złotnicki, Sales Coordinator w Act Global – przedstawiciel jednego z największych producentów sztucznej trawy na świecie, przypomina, że skala projektu była bardzo duża, bo objęła ponad 2,5 tys. Orlików w całym kraju. Na większości z nich użyto głównie najtańszego granulatu typu SBR. Jest to produkt stosunkowo tani, jednak ma liczne wady, m.in. charakterystyczny, intensywny, gryzący zapach. Sporadycznie stosowano inny, czyli EPDM, który posiada bardziej przyjazny dla użytkowników skład chemiczny. Może on również pochodzić z recyklingu, ale nie powstaje ze starych opon. Ten rodzaj gumy jest odporny na warunki atmosferyczne. Nie nagrzewa się i nie powoduje przykrego zapachu w upalne dni. Ma kolor szary lub czarny.
– Niestety osoby odpowiadające za budowę Orlików kierowały się wyłącznie ceną przy wyborze materiałów i sposobu ich instalacji. I to mocno widać po naszym audycie. Ostatnimi czasy możemy spotkać granulat w kolorze zielonym, który wytwarzany jest z innych materiałów, niż opony samochodowe. Jest on z pewnością bezpieczniejszy od czarnego. Ale to wciąż rzadkość na tego typu obiektach – zaznacza Adam Wsół z Akademii Piłkarskiej EsKadra.
Jak informuje Robert Złotnicki, jakość używanych materiałów była najsłabsza w latach 2010-2012. Gdy powstawały ostatnie boiska, sztuczna trawa i granulat były w dużej mierze sprowadzane z Azji i instalowane przez niedoświadczone, czasami przypadkowe firmy. Wśród nich były nawet zakłady pogrzebowe. Według eksperta, zabrakło należytego nadzoru przy realizacji inwestycji. Nie było również odpowiedniego zapisu w programie „Moje Boisko – Orliki 2012”, który mógł pomóc zamawiającemu wymagać od wykonawcy przedstawienia testów i badań dostarczonego granulatu. I dlatego sytuacja wymknęła się spod kontroli.
(Nie)konieczne remonty
– Nasze badanie wykazało, że 46% obiektów w pełni nadaje się do użytku. Natomiast ich czas też nie będzie wieczny. Może stać się z nimi to samo, co z boiskami ewidentnie wyeksploatowanymi. Z kolei te, które częściowo spełniają warunki bezpieczeństwa, powoli ulegają zniszczeniu. I to należy poważnie wziąć pod uwagę. Bez odpowiednich prac renowacyjnych szybko dojdą do stanu, w jakim ich używanie również będzie groźne. Takie Orliki obecnie stanowią 12% – podaje Konrad Adamczyk.
Gwarancja na sztuczną trawę na Orlikach ma 5 lat. Ekspert z Act Global twierdzi, że żaden tego typu produkt nie jest w stanie przetrwać 8-10 lat w warunkach intensywnej eksploatacji i przy braku konserwacji. Zupełnie inne standardy są np. w Skandynawii. Tam po okresie, trwającym 5-7 lat, boiska są automatycznie wymieniane na nowe bez zastanawiania się, czy jeszcze do czegoś się nadają. A u nas nawet zniszczone obiekty są dalej wykorzystywane. Formalnie odpowiadają za nie urzędy miast lub gmin. Ale w praktyce zajmują się nimi przeważnie szkoły, przy których są zlokalizowane.
– To są na tyle nowe boiska, że jeszcze nie przystępowaliśmy do remontu. Jeżeli nastąpi degradacja nawierzchni, która stworzy zagrożenie dla dzieci, to oczywiście będzie trzeba ją naprawić. Ale na razie nie ma takiej potrzeby, bo wszystko zostało wykonane w nowoczesnych technologiach. Orlikami zawiadują i dbają o nie dyrektorzy szkół. Na razie żaden z nich nie zgłaszał nam problemu – mówi Danuta Harabasz, Zastępca Dyrektora Wydziału Inżynierii Urzędu Miejskiego w Stargardzie.
Z kolei Robert Złotnicki uważa, że większość Orlików, zainstalowanych w latach 2008-2012, wymaga bezwzględnego odnowienia. Jednak ze względu na brak funduszy nie udaje się tego zrobić. Przybliżony koszt wymiany trawy, wraz z nowym granulatem EDPM-u z recyklingu, to około 250 tys. zł netto. Do tego dochodzą wydatki związane z demontażem i utylizacją starej nawierzchni, co również jest sporym kosztem. W opinii eksperta, należy szybko przeprowadzić poważne inspekcje wszystkich tego typu obiektów w kraju. Powinni je wykonać niezależni eksperci, którzy stwierdzą, czy trzeba zainstalować nową murawę lub definitywnie zamknąć dany teren.
– Gmina na wydatki eksploatacyjne, związane z dwoma boiskami typu Orlik, przeznacza rocznie ok. 31 tys. zł. Na chwilę obecną nie planujemy wymiany nawierzchni, ponieważ dokonujemy na bieżąco jej konserwacji. W ostateczności podejmiemy się naprawy poprzez podklejanie i wymianę poszczególnych odcinków igielitu – zapewnia Zbigniew Buława, kierownik Referatu Kultury, Sportu i Rekreacji i Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi w Chojnicach.
Z informacji z resortu sportu wynika, że inwestor, w zakresie konieczności przeprowadzenia prac modernizacyjnych na Orliku, może starać się o dofinansowanie ze środków ministerialnych. Istnieje taka możliwość w ramach programu „Sportowa Polska – program rozwoju lokalnej infrastruktury sportowej”, który w obrębie II grupy zadań przewiduje wsparcie właśnie tego typu przedsięwzięć. Może ono wynieść do 50% wartości inwestycji. Jednocześnie należy zauważyć, że do Ministerstwa Sportu i Turystyki wpływa niewielka liczba wniosków o dofinansowanie obiektów wybudowanych w ramach programu „Moje Boisko – Orlik 2012”. Przykładowo w 2018 roku zostały złożone zaledwie dwa podania.
Niewłaściwa konserwacja
– Trwałość trawy można przedłużyć poprzez regularne prace konserwacyjne, które powinny odbywać się minimum 2-3 w roku. Należy zlecić je zewnętrznej firmie dysponującej specjalistycznym sprzętem. Przybliżony koszt roczny takiej obsługi waha się od 7 do 10 tys. zł. Jednak w Polsce rzadko są podejmowane takie działania. Powodem tego jest zwykle brak funduszy, odpowiedniej wiedzy i chęci. W naszym kraju pokutuje też przeświadczenie, że sztuczna trawa jest bezobsługowa. I to duży błąd. Jeżeli pielęgnacja została zaniedbana w pierwszych kilku latach użytkowania, to później niewiele więcej można już zrobić poza wymianą całej nawierzchni – tłumaczy Robert Złotnicki.
Z materiałów, zebranych przez platformę TakeTask, wynika, że niezbyt wiele boisk przechodzi właściwą konserwację. To oczywiście ma negatywny wpływ na jej stan. Jak stwierdza Adam Wsół, głównym problemem jest nierównomierne rozsypywanie granulatu. Ponadto nawierzchnia powinna być co pewien czas czesana. Zalegające na boisku nieczystości blokują prawidłowy odpływ wody, a wilgoć sprzyja rozwijaniu się grzybów, glonów i mchu.
– Z mojego doświadczenia wynika, że naprawdę bardzo mała grupa osób w Polsce posiada wiedzę na temat właściwego utrzymywania tego typu nawierzchni. Bardzo ważne jest np. to, aby regularnie zraszać trawę syntetyczną. Dzięki temu nie nagrzewa się i nie wytwarzają się na niej niebezpieczne związki. I śmiało mogę dodać, że jeszcze nigdzie z tym się nie spotkałem, co też pokazuje swego rodzaju obraz całej sytuacji – wyjaśnia Konrad Adamczyk.
Zdaniem Adriana Lubszczyka z Biura Promocji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta Żory, nie ma problemu ze środkami na konserwację boisk i ich bieżące utrzymanie. Większość prac w tym zakresie wykonuje Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Jego pracownicy zajmują się szczotkowaniem i zamiataniem mechanicznym nawierzchni. Szkoły nie ponoszą z tego tytułu żadnych kosztów. Na bieżąco wykonują takie działania, jak sprzątanie śmieci i wyrywanie chwastów. W razie potrzeby kupują niezbędne materiały, m.in. granulat, pręty do usztywnienia siatki, druty do wiązania dziur w siatce itp.
Dane do analizy zostały zebrane przez agentów platformy TakeTask. Oceny merytorycznej dokonał kilkuosobowy skład specjalistów z warszawskiej Akademii Piłkarskiej EsKadra. Poddali oni ocenie nawierzchnię 100 Orlików w całej Polsce. Działania były prowadzone od lutego do końca czerwca br.
Czytaj także: Najpopularniejsze kierunki w 2018 roku. Co wybierali kandydaci w rekrutacji na UW?