Dwie nastolatki w wieku 17 i 16 lat w liście opublikowanym na portalu wp.pl przekonują, że ich wakacyjna praca w lokalu gastronomicznym w Dziwnowie (zachodniopomorskie) przekształciła się w prawdziwy horror. Pracodawca się broni i zapowiada podjęcie kroków prawnych.
„Postanowiłyśmy spróbować pracy i zarobić na własną rękę trochę pieniędzy. Niestety zostałyśmy oszukane i dowiedziałyśmy się, że pozory mylą i to bardzo” – rozpoczęły swój list, w którym ujawniają szczegóły pracy w przedsiębiorstwie „pana Janusza i jego żony”. Firma prowadzi restaurację, kawiarnię oraz oferuje pokoje dla gości.
Obydwie wspominają, że na miejsce jechały wiele godzin i praktycznie od razu musiały zacząć pracę trwającą 12 godzin. Później okazało się, że każda zmiana trwa 12 godzin i tak też pracowały. „Byłyśmy zmęczone pracą ponad normę i siły” – piszą.
Na tym jednak nie koniec. Obydwie przekonują, że zarówno właściciel jak i jego syn wielokrotnie mieli im wulgarnie ubliżać i poniżać. „Jesteście ch*ja warte tak samo jak wasza praca, znajdźcie sobie takich samych mężów brudasów to będziecie je*ane trzy razy dziennie, jesteście tylko dziewczynkami/gówniarami i szacunek za taką pracę się wam nie należy, z resztą tak jak jakiekolwiek wynagrodzenie” – tak mieli się ponoć zwracać do nastoletnich pracownic.
Oprócz pracy w restauracji, do ich obowiązków należało również sprzątanie pokoi po gościach. „Nie było nawet możliwości bym dostała rękawiczki (używałam ciężkiej chemii przemysłowej która poparzyła mi nie raz dłonie) a szef niejednokrotnie popchnął mnie, bym robiła coś szybciej lub sprawdzał każdy centymetr posprzątanego przeze mnie miejsca” – wspomina jedna z dziewczyn.
W swoim liście twierdzą również, że jakość dań serwowanych w lokalu miała rzekomo być skandalicznie niska. „Cała wizja tego miejsca od strony pracownika to mrożone dania (dosłownie wszystko), zupy i sosy do makaronu z proszku (a makaron gotowany kilka dni wcześniej), przeterminowane owoce, które się mrozi robiąc z nich później koktajle” -czytamy.
Obydwie dziewczyny zakończyły swoją pracę już po 15 dniach. „Zaproponowano nam 2500 zł za miesiąc i zgodziłyśmy się myśląc że będzie to 8 godzin pracy. Oczywiście nie dostałyśmy ani grosza za przepracowane w sumie 179 godzin” – wskazały dziewczyny.
Po ujawnieniu tych informacji w sieci wybuchła burza. Na lokal posypały się gromy ze strony wściekłych internautów. W końcu postanowił zareagować sam właściciel, który na Facebooku opublikował oświadczenie.
„Te kłamliwe, szkalujące informacje są nadal rozsyłane w Internecie i bezrefleksyjnie powielane, przez co zalała nas fala „hejtu”. Dostaliśmy wiele obraźliwych wiadomości zupełnie niesłusznie” – napisał właściciel. Podkreślił, że „zawsze do wszystkich naszych pracowników podchodzi z należytym szacunkiem oferując zawsze uczciwe i stosowne wynagrodzenie”. Dodał, że sprawy nie odpuści i pozwów mogą spodziewać się osoby wylewające falę hejtu na jego firmę.