Ricardo Sa Pinto, portugalski trener, został nowym szkoleniowcem Legii Warszawa. Opiekun „Wojskowych” słynie z twardej ręki wobec piłkarzy oraz… porywczego charakteru. Udowadniał to wielokrotnie prowadząc swoje poprzednie zespoły.
Sa Pinto został zaprezentowany jako szkoleniowiec Legii w poniedziałek 13 sierpnia.
„Jestem dumny z możliwości podjęcia pracy w takim klubie i mam nadzieję, że wspólnie będziemy się cieszyl z wygranych. Nasze rozmowy przebiegały tak, jak powinny i teraz czas zabrać się do pracy. Legia zasługuje na regularne wygrywanie. Historia klubu jest piękna, a przede mną wyzwanie, by dopisać do niej kolejne sukcesy. Znam sytuację drużyny – nie jest ona najlepsza, lecz jestem gotowy, by się z nią zmierzyć. Futbol jest moim życiem i pasją. Chciałbym zdobyć kolejne mistrzostwo Polski, ale też walczyć o jak najlepszy rezultat w Lidze Europy. Przez całe życie wymagałem od siebie stawiania czoła wyzwaniom i to się nie zmienia” – powiedział podczas konferencji prasowej nowy szkoleniowiec Legii.
Czytaj także: Dziennikarze nie mają wątpliwości. Ricardo Sa Pinto trenerem Legii Warszawa
„Chciałbym wprowadzić wiele zmian, swoją metodologię treningu, a także odpowiednią komunikację i przywództwo. Proszę być pewnym, że przez cały czas będę sobą, a początki są trudne i na pewne kwestie potrzeba czasu. W ostatnich dniach razem ze swoim sztabem przygotowaliśmy się do objęcia stołecznej drużyny i damy z siebie wszystko, by szybko zaadaptować się w tym środowisku. Nie znam jeszcze wszystkich zbyt dokładnie, jak mógłbym tego od siebie oczekiwać, ale to się zmieni. Chcę, by z pomocą zawodników i sztabu zbudować coś wielkiego i trwałego” – dodał.
Narwaniec
Po informacji o podpisaniu przez Sa Pinto trzyletniego kontraktu z Legią do gry wkroczyli dziennikarze, którzy ochoczo prezentowali sylwetkę Portugalczyka. W każdym z biogramów znalazła się adnotacja dotycząca porywczego charakteru byłego gracza Sportingu Lizbona.
Czytając trenerski życiorys Sa Pinto maluje nam się postać osoby narwanej, która za wszelką cenę mu postawić na swoim, a dodatkowo nie panuje nad emocjami. Portugalczyk udowodnił to m.in. w okresie, gdy pełnił funkcję dyrektora sportowego swojego byłego klubu Sportingu Lizbona. Podczas jednego ze spotkań wdał się w bijatykę z graczem swojego zespołu, Liedsonem. Po zakończeniu meczu, nie czekając na decyzję zarządu, spakował się i złożył rezygnację.
„Podczas meczu o puchar kraju, w którym Sporting mierzył się z drugoligową Marfą, Sa Pinto bardzo ostro rugał dopiero wchodzącego do pierwszej drużyny Ruiego Patrico (dziś bramkarza reprezentacji Portugalii – przyp. red.), co nie spodobało się napastnikowi „Lwów”, Liedsonowi. Brazylijczyk z portugalskim paszportem już na ławce rezerwowych wdarł się w słowną utarczkę z nowym dyrektorem, która po zakończeniu spotkania przeniosła się do szatni. Tam Sa Pinto w pewnym momencie nie wytrzymał i po prostu rzucił się na piłkarza z pięściami. Jego wina była na tyle oczywista, że po wszystkim nie czekał nawet na wynik klubowego śledztwa, które miało zbadać okoliczności zdarzenia, tylko sam spakował swoje rzeczy i złożył dymisję na ręce prezydenta Sportingu” – relacjonuje całe zdarzenie serwis Weszło.com.
Jako narwańca Sa Pinto zapamiętają także włodarze i kibice Standardu Liege, czyli klubu, który prowadził przed objęciem sterów w Legii. Podczas meczu z Anderlechtem Bruksela Portugalczyk wpadł w prawdziwą furię po tym, gdy ktoś rzucił w niego plastikowym kubkiem.
Sa Pinto zdobył ze Standardem Liege Puchar Belgii, nieźle prezentował się również w lidze. Nie zrealizował jednak postawionego przed nim celu, którym był awans do Ligi Mistrzów, w związku z czym władze klubu rozwiązały z nim umowę. Tajemnicą poliszynela jest jednak fakt, iż oprócz niezadowalających wyników sportowych Sa Pinto irytował działaczy swoim zachowaniem. Trener bardzo często prowadził kontrowersyjne gierki słowne podczas konferencji prasowych, krytykował swoich kolegów po fachu oraz dziennikarzy.
„Vanhaezebrouck mnie nie szanuje. Jesteśmy profesjonalistami i musimy powstrzymywać się od złych emocji, a on zamiast tego wytyka mi, że jestem obcokrajowcem i robię cyrk. To rasizm! Naprawdę nie rozumiem tego zachowania. To tchórz bez charakteru” – mówił po jednym z meczów Standard-Anderlecht zwracając się w stronę ówczesnego szkoleniowca „Fiołków”.
Utarczek słownych Sa Pinto nie unikał także podczas swojego wcześniejszego pobytu w Grecji, gdzie prowadził Atromitos Ateny. Tam również przypięto mu łatkę człowieka, któremu trudno kontrolować swoje emocje oraz porywczy charakter.
Gwoli sprawiedliwości należy przyznać jednak, że oprócz negatywnych cech charakterologicznych Sa Pinto, co podkreślają portugalscy dziennikarze oraz eksperci, odznacza się wielką charyzmą. Uznawany jest za bezkompromisowego szkoleniowca, który potrafi wstrząsnąć szatnią i wprowadzić zawodników na właściwe tory. A tego, wnioskując po dotychczasowych wynikach Legii Warszawa, stołecznym piłkarzom potrzeba najbardziej.
Opinia dziennikarza z ?? na temat Sa Pinto. pic.twitter.com/WsYm9s1rIF
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) 13 sierpnia 2018
Sylwetka
Sa Pinto to były portugalski piłkarz. W swojej karierze reprezentował najlepsze kluby w tym kraju. Grał bowiem zarówno w FC Porto (w okresie juniorskim), jak i Sportingu Lizbona. Sa Pinto występował również w portugalskiej drużynie narodowej. Zagrał dla niej 45 razy, dziesięciokrotnie wpisując się na listę strzelców.
Po zawieszeniu butów na kołku Sa Pinto zajął się trenerką. Prowadził m.in. Sporting Lizbona, Crvenę Zvezdę Belgrad, OFI Kreta, Belenenses czy Standard Liege, w którym kończył karierę jako czynny piłkarz.
Ricardo Sa Pinto poprowadzi Legię Warszawa w najbliższym meczu, który „Wojskowi” rozegrają w czwartek 16 sierpnia. Ich rywalem będzie zespół z Luksemburga – FC Dudelange. W pierwszym spotkaniu piłkarze ze stolicy przegrali na własnym boisku 1-2 i znacznie utrudnili sobie drogę do kolejnej fazy eliminacji do Ligi Europy.