W parku rozrywki Energylandia w podkrakowskim Zatorze doszło do tragedii. Zginął 37-letni serwisant, który próbował wyjąć telefon komórkowy leżący pod rollercosterem Hyperion. Wtedy w jego głowę uderzył wagonik kolejki. Głos w całej sprawie zabrali przedstawiciele parku.
Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w czwartek 16 sierpnia ok. godziny 20:30. Według relacji funkcjonariuszy policji, którzy zostali wezwani na miejsce chwilę po zdarzeniu, mężczyzna schylił się po leżący pod rollercosterem Hyperion telefon komórkowy. Nie zauważył jednak nadjeżdżającego wagonika, który z całym impetem uderzył go w głowę.
Pomimo natychmiastowej reanimacji, serwisant zmarł na miejscu. Miał 37 lat.
Czytaj także: Tragiczny wypadek w parku rozrywki Energylandia. Nie żyje mężczyzna
Stanowisko Energylandii
Głos ws. tragicznej śmierci mężczyzny, który zajmował się serwisowaniem rollercoastera Hyperion, zabrali przedstawiciele parku rozrywki. W swoim oświadczeniu zapewniają, iż nie było i nie ma zagrożenia dla osób, które korzystają z urządzenia.
„Wczoraj około godziny 20.30 doszło do zdarzenia z udziałem naszego pracownika – uprawnionego serwisanta, który najprawdopodobniej chcąc pomóc któremuś z naszych Klientów wszedł po telefon komórkowy, który wypadł podczas przejazdu kolejki. Chcemy podkreślić, że na urządzeniu, przy którym doszło do wypadku obowiązuje absolutny zakaz korzystania i posiadania przy sobie telefonów komórkowych, jak i innych przedmiotów, które mogą wypaść podczas jazdy” – czytamy.
„Nie było żadnego zagrożenia dla osób korzystających z urządzenia, jak również urządzenie jest w 100 procentach bezpieczne w dalszym ciągu” – piszę przedstawiciele parku rozrywki.
W oświadczeniu znalazło się również zapewnienie, że Energylandia współpracuje z organami mającymi wyjaśnić przyczyny wypadku.
Komunikat, umieszczony na oficjalnej stronie parku w serwisie Facebook, został opatrzony zdjęciem w czarno-białym kolorze.