Wczoraj wieczorem nad Jeziorkiem Czerniakowskim natrafiono na pozostawione męskie rzeczy. Ratownicy byli przekonani, że mężczyzna postanowił wejść do wody i utonął. Prawda okazała się jednak inna.
Tuż po tym jak na brzegu odnaleziono pozostawione rzeczy, rozpoczęła się akcja poszukiwawcza. Wezwane na miejsce służby poszukiwały ciała domniemanego topielca. Nic jednak nie znaleziono. Akcję kontynuowano jeszcze do godziny 15:00 następnego dnia. Jednak bez rezultatu.
Policjanci ustalili tożsamość zaginionego na podstawie pozostawionych przez niego dokumentów. Skontaktowali się z rodziną, jednak oni również nie byli w stanie pomóc. Przyznali, że dzień wcześniej 24-latek dzwonił do nich informując, że wrócił z zagranicy i nie ma się gdzie podziać. Później słuch o nim zaginął.
Gdy wszyscy sądzili, że nie uda się już odnaleźć ciała topielca, stała się rzecz zaskakująca. Zaginiony mężczyzna sam zgłosił się na komendę policji i… złożył zawiadomienie o zaginięciu torby z laptopem i dokumentami. Nie wiadomo jednak, co działo się z nim przez ten czas.