Nie milkną echa podwójnego morderstwa, które miało miejsce w Warszawie. Mężczyzna, który przebywał na jednodniowej przepustce z więzienia, zamordował kobietę i dziecko. Teraz na jaw wychodzą nowe fakty w tej sprawie.
W sobotę 8 września w nocy policjanci zostali wezwani przez zdenerwowaną kobietę, która nie mogła dostać się do zamkniętego mieszkania i wezwała ślusarza. Po otwarciu drzwi znalazła w mieszkaniu ciało swojej 35-letniej córki oraz 3-letniego wnuczka. Oboje zostali zamordowani. Wezwani na miejsce policjanci szybko wytypowali potencjalnego sprawcę, którym miał być 40-letni konkubent zabitej kobiety. Kiedy rozpoczęto jego poszukiwania, okazało się, że mężczyzna sam zgłosił się na komendę. Nie wiadomo jeszcze, czy przyznał się do winy. W niedzielę mężczyzna usłyszał zarzut podwójnego zabójstwa. Prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie podejrzanego.
Pogrzeb 35-letniej Moniki i jej trzyletniego synka odbył się w sobotę. – „Zrobimy wszystko, żeby dostał dożywocie. Będziemy walczyć o surowy wyrok” – mówią w rozmowie z „Super Expressem” matka Moniki i ojciec 3-letniego Oskara.
Mroczna przeszłość mordercy
Jak wynika z informacji przedstawionych przez „Super Express”, Artur K. odsiadywał w więzieniu na Bemowie 15-letni wyrok za morderstwo innej kobiety, swojej ówczesnej partnerki, którego dopuścił się w 2004 roku. W czasie odsiadki aż 92 razy wychodził na przepustkę.
Na pogrzebie Moniki i jej syna pojawiła się siostra poprzedniej ofiary.
– „Boję się, że zrobią z niego psychicznie chorego, posiedzi 3 lata w zakładzie psychiatrycznym, wyjdzie na wolność i zabije kolejną dziewczynę” – powiedziała „Super Expressowi”.
Z jej relacji wynika, że poprzednia ofiara Artura K. miała 19 lat, on – 26. Po trzech tygodniach znajomości na jaw wyszło, że mężczyzna siedział przez pół roku w więzieniu – za rozbój. Był też wcześniej żonaty, ale jego partnerka rozwiodła się z nim, bo bił ją i ich dziecko.
19-latka próbowała zakończyć znajomość z Arturem K. Ten jednak nachodził ją i zastraszał. Miesiąc później poddusił dziewczynę i utopił ją w wannie.
Początkowo sąd skazał go na 25 lat, ale on wynajął świetnego i drogiego adwokata. Znany mecenas Tadeusz de Virion odwołał się i sąd zmniejszył wyrok – opowiada „SE” siostra pierwszej ofiary Artura K.