“Prawica” spod znaku PiS i GP po raz kolejny atakuje Ruch Narodowy. Tym razem poszło o przedstawienie dwóch faktów. Wszechpolacy na swojej stronie zamieścili grafikę, która zestawiła na równi gen. Jaruzelskiego z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim z podpisem “13 grudnia 1981 – stan wojenny; 13 grudnia 2007 traktat lizboński – pamiętamy twarze zdrajców”. Czy słusznie? Według mnie tak…
O stanie wojennym nie będę się rozpisywał, bo każdy wie mniej więcej jakim był złem (100 ofiar śmiertelnych, 11 tys. osób internowanych, a kolejne 10 tys. postawionych przed sądy). Natomiast niewiele osób orientuje się w jakie kłopoty wprowadził nas śp. Lech Kaczyński podpisując nieszczęsny traktat (wymienię tutaj dwa najważniejsze według mnie konsekwencje podpisania “umowy”). Zacznijmy od tego, że od 13 grudnia 2007 roku prawo unijne jest nad konstytucją RP. Aktualnie wszystkie ustawy, akty prawne nie mogą kolidować z rozporządzeniami i dyrektywami unijnymi. Narzekamy teraz na polską dyplomację, że nie ma swojego zdania itd. To prawda – nie ma, ale czy ktoś zastanawiał się dlaczego? Odpowiedź jest prosta – traktat lizboński. Polski MSZ można powiedzieć, iż jest jedynie jednostką reprezentacyjną, bo dzięki ratyfikacji konstytucji unijnej jesteśmy zobowiązani do jednolitej polityki zagranicznej UE. Prosty przykład. Cała Unia jest za interwencją w jakimś rejonie świata, to i Polska musi w tym wziąć udział.
Irytuję mnie sytuacja, gdy obrońcy majestatu Lecha mówią, że był zmuszony do podpisania? Nie rozumiem, jak można zmusić prezydenta do podpisania czegokolwiek? Rozumiem, że musiał podpisać, bo ktoś przystawiał mu lufę do głowy, albo szantażował?
Szkoda, że wszechpolacy pomylili zdjęcia i zamiast Lecha wstawili Jarka, lecz nie zmienia to faktu, iż straciliśmy suwerennośćw stosunkach międzynarodowych, jak i na szczeblu krajowym. Widocznie taka nasza dola. Zabory, okupacje, PRL, a teraz eurokołchoz….