Leszek Miller nie zamierza głosować na kandydata Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Były premier i szef SLD wypunktował powody swojej decyzji. Okazuje się, że obecny kandydat SLD na prezydenta Warszawy, jakiś czas temu ostro krytykował partię z której obecnie startuje.
W poniedziałek informowaliśmy o decyzji Leszka Millera ws. zbliżających się wyborów do samorządu terytorialnego. Były premier zadeklarował, że nie poprzez kandydata SLD w wyborach na prezydenta Warszawy.
„Jak mogę opowiedzieć się za kandydaturą człowieka, który przez całe cztery lata poprzedniej kadencji Sejmu, robił wszystko, żeby SLD zniknęło ze sceny politycznej” – powiedział w rozmowie w TOK FM. „Ja zagłosuję na pana Trzaskowskiego i to już w pierwszej turze z nadzieją, że być może drugiej nie będzie” – dodał.
Czytaj także: Leszek Miller zdradził na kogo zagłosuje w wyborach na prezydenta Warszawy. \"Zrobię to w pierwszej turze\
Miller: Przy nim nawet Janusz Palikot był człowiekiem umiarkowanym
Były premier powody swojej decyzji opisał na Facebooku. Przypomniał o pomyśle Rozenka, który chciał powiesić reklamę wielkoformatową, uderzającą m.in. w syna Millera.
„100 metrów kwadratowych czegoś takiego usiłował rozwiesić Andrzej Rozenek na Placu Konstytucji, w centrum Warszawy. Aby uderzyć we mnie, a za moim pośrednictwem w SLD, za cel wybrał mojego syna” – podkreślił były premier na początku wpisu.
„W Twoim Ruchu nie było bardziej zajadłego wroga Sojuszu niż Rozenek. Przy nim nawet Janusz Palikot był człowiekiem umiarkowanym. Polityczne napaści na SLD dotyczyły także sfery programowej” – dodał.
Miller przypomina, że Rozenek popierał wydłużenie wieku emerytalnego i głosował przeciw podniesieniu płacy minimalnej. „We wszystkich tych i innych ważnych społecznie sprawach głosował w Sejmie inaczej niż SLD” – napisał.
„Twierdził, że od Sojuszu różni go przede wszystkim liberalizm gospodarczy. 21 października będę głosował na kandydatki i kandydatów z listy nr 5 do wszystkich stopni samorządu terytorialnego. Z jednym wyjątkiem i wiadomo, dlaczego” – dodał na koniec.