Do nietypowego zdarzenia doszło podczas debaty kandydatów na prezydenta Lublina zorganizowanej przez radio TOK FM. Wszystko przez Mariana Kowalskiego, reprezentującego komitet „My z Lublina”.
Debata kandydatów na prezydenta Lublina budziła kontrowersje już od kilku dni. Wszystko ze względu na fakt, iż organizatorzy wykluczyli z niej Mariana Kowalskiego, reprezentującego komitet „My z Lublina”. To sytuacja analogiczna do tej sprzed kilku lat, gdy Kowalski również został wykluczony z debaty organizowanej przez rozgłośnię.
Tym razem po stronie Kowalskiego opowiedzieli się jednak inni kandydaci. Wśród nich Jakub Kulesza z Kukiz’15, który wprawdzie na debacie się stawił, jednak po odczytaniu swojego oświadczenia, w którym wyraził sprzeciw wobec dyskryminacji Kowalskiego, wstał od stołu i zasiadł wśród zgromadzonej w studio publiczności.
Ostatecznie w debacie uczestniczyło więc zaledwie troje kandydatów: Magdalena Długosz z KWW Miasto Dla Ludzi-Lubelski Ruch Miejski, Joanna Kunc z KWW Joanna Kunc Wis Lublin Kornel Morawiecki oraz urzędujący prezydent ubiegający się o reelekcję, Krzysztof Żuk z ramienia Koalicji Obywatelskiej.
Debata kandydatów na prezydenta Lublina. „Nie będę brał udziału w tej farsie”
Podczas debaty na sali obecny był również Marian Kowalski, którego, jak zostało to wspomniane wcześniej, do dyskusji z pozostałymi kandydatami nie dopuszczono. Były lider Ruchu Narodowego postanowił zamanifestować swoje niezadowolenie. W pewnym momencie wstał więc z miejsca na widowni i ruszył w stronę stołu, przy którym siedzieli prowadzący oraz jego goście.
Kowalski zbliżył się do dziennikarza i wręczył mu egzemplarz Konstytucji. Po chwili oświadczył zaś, że „nie będzie brał udziału w tej farsie”, a zachowanie przedstawicieli rozgłośni TOK FM, którzy wykluczyli go z debaty nazwał „hipokryzją”. Za swoją manifestację Kowalski został nagrodzony brawami przez część publiczności.
Czytaj także: Barbara Kurdej-Szatan poparła Trzaskowskiego. Co na to prezes TVP? [WIDEO]