Podczas jednego z rutynowych lotów z Pekinu do Warszawy doszło do zupełnie niecodziennej sytuacji. Załoga zorganizowała wśród pasażerów zbiórkę funduszy, które miały być przeznaczone na… naprawę samolotu.
„Nie wierzę w to, że rozlicza się tu gotówką pod stołem, z mechanikiem przy samolocie. Bez jaj!” – komentował na gorąco Daniel, biznesmen ze Śląska i jeden z ponad dwustu pasażerów Dreamlinera LOT. Sprawę opisał dziś „Newsweek”.
Czytaj także: Robert Lewandowski na 100-lecie niepodległości
Problemy samolotu rozpoczęły się tuż po lądowaniu. Jak się okazało przyczyną usterki był wyciek płynu hydraulicznego, dlatego konieczna okazała się wymiana jednej z pomp hydraulicznych. Pasażerowie mogli obserwować otwarty silnik.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
Zbiórka na naprawę samolotu LOT
Wykonanie koniecznych napraw trwało aż 10 godzin. O tyle też opóźnił się lot do Warszawy. Teoretycznie LOT ma podpisane umowy o serwis na wszystkich lotniskach. Tym razem problem okazał się jednak inny.
Okazało się, że z powodu nieustalonych problemów, LOT nie mógł przesłać pieniędzy lokalnym mechanikom. „Najbardziej kuriozalne było, gdy pan Krzysztof, który jest tu flight mengerem czy jakimś dyrektorem, zapytał pasażerów, kto ma gotówkę, juany, bo musi zapłacić mechanikom.” – mówi „Newsweekowi” pan Daniel.
Czytaj także: Rzymkowski o Marszu Niepodległości: „Zuchwała kradzież”
W sumie załodze udało się zebrać od pasażerów ok. 1300 zł. Obecnie samolot znajduje się już w drodze do Warszawy. Jak informuje portal wp.pl, pasażerowie będą mogli ubiegać się o odszkodowania w wysokości nawet 600 euro.
Źródło: wp.pl; „Newsweek”