Stu na jednego! Tyle wynosiła liczba wrogów na jednego Polaka w bitwie pod Hodowem, która rozegrała się 323 lata temu (11 VI 1694 r.). Mało tego, Polacy zwyciężyli.
W czerwcu 1694 r. za czasów panowania Jana III Sobieskiego, jedenaście lat po wiktorii wiedeńskiej, na nasze południowe terytorium wkroczyli Tatarzy celem wzięcia w jasyr. Wojska Polskie skierowały przeciwko nim 7 chorągwi husarskich i pancernych z Okopów Świętej Trójcy pod dowództwem Konstantego Zaharowskiego oraz z Szańca Marii Panny pod dowództwem Mikołaja Tyszkowskiego.
Do pierwszych walk doszło na polach pod Hodowem (obecnie wieś na zach. Ukrainie). Wówczas do niewoli polskiej trafiło dwóch jeńców, a do tatarskiej Mikołaj Tyszkowski (którego potem wykupiono). W obliczu przeważającej liczby wroga (400 Polaków do ok. 40 000 Tatarów, choć niektórzy twierdzą, że ich liczba wahała się w granicach 30-70 tys. wojsk) Polacy wycofali się do Hodowa. Tam wojska zeszły z koni i wykorzystały kobylice (przeszkody dla kawalerii zbudowane z drewna). Do obrony wykorzystano też stoły, beczki, płoty… Za plecami obrońców był mały staw.
Ataki odpierano przez 5-6 godzin. Strzały, które Tatarzy spuścili na Polaków zostały wykorzystane. Po stronie polskiej kończyła się amunicja, zostało jej kilka wozów!
Bezskuteczne ataki skończyły się wysłaniem do Polaków – Lipków, czyli polskich Tatarów. Ci „podjeżdżając pod naszych radzili aby się poddali, ale słysząc naszych rezolucję, że tam na śmierć zasiedli, donieśli Tatarom: że my z tymi ludźmi co dzień ubijamy się pod Kamieńcem [Podolskim], że są [to] ludzie niezwalczeni, że wprzód wszyscy wyginiecie, nim wam ich dostać przyjdzie”.
Bezowocna propozycja kapitulacji doprowadziła do wycofania się Tatarów z naszych ziem. W bitwie zginęło kilkudziesięciu Polaków i szacunkowo 2000-4000 Tatarów. Jeden z dowódców – Konstanty Zaharowski zmarł 3 dni po bitwie w wyniku odniesionych ran.
Fot. Patriashop.pl, facebook.com/Wiesiek Piwowarczyk