Dramatyczna sytuacja rozegrała się na jednej ze stacji benzynowych w Koziegłowach. Policjant z Myszkowa wykazał się dużym opanowaniem dzięki czemu uratował dławiące się dziecko. Gdyby nie pomoc policjanta, mogłoby dojść do tragedii.
Czasem odpowiednia osoba w odpowiednim miejscu i czasie może uratować życie. Tak było w przypadku policjanta, które zauważył dławiące się dziecko.
Czytaj także: \"Spalić wiedźmę\". Nowa książka Magdaleny Kubasiewicz [fragment]
Sytuacja miała miejsce we wtorek 4 grudnia. Policjanci z Myszkowa wykonywali działania przy DK-1 w Koziegłowach, w obrębie jednej ze stacji paliw. Nagle usłyszeli głośny krzyk mężczyzny i wołanie o pomoc. Jeden z funkcjonariuszy bez wahania wybiegł z radiowozu i nawiązał kontakt z mężczyzną. Ten roztrzęsiony poinformował go, że na terenie stacji paliw znajduje się malutkie dziecko, które traci oddech.
Policjant uratował dławiące się dziecko
Na miejscu mundurowy zobaczył spanikowaną matkę trzymającą na rękach małego chłopca, który miał ogromne trudności z oddychaniem. Wyglądał tak, jakby się czymś zadławił. Wiedząc, że czasu jest niewiele, policjant natychmiast ruszył na pomoc. Funkcjonariusz wziął dziecko na ręce i zaczął udrażniać jego drogi oddechowe. Po chwili malutki chłopczyk zaczął głośno płakać i jego oddech powrócił do normy. W międzyczasie policjant polecił zadzwonić po pogotowie. Po badaniu dziecko trafiła do szpitala.
Źródło: policja.pl